sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 2



Lipiec, 2239 r


     Budzę się. Niespiesznie otwieram oczy i przeciągam się, rozciągając obolałe mięśnie. Mimo to od wielu dni nie było mi tak dobrze, sielsko. Jestem wyspana oraz najedzona, wprost gotowa do dalszego działania. Stres zniknął, choć pewnie znowu się pojawi, gdy tylko zacznę rozpatrywać wcześniejsze wydarzenia. Teraz jednak czuję się świetnie. Wiem, że główną zasługę ma w tym Jared. Podczas wypadów do miasta nie mam czasu o nim myśleć, ale to nie oznacza, że wcale nie tęsknię. Mimo, że całą swoją uwagę skupiam na zadaniu, jakaś część mnie i tak nieprzerwanie trwa przy chłopaku, zastanawiając się jak on sobie radzi, czy nie dał się złapać lub zabić. Staram się to w sobie tłumić, aby tylko zbytnio się nie rozkojarzyć. Teraz nie muszę się już tym martwić. Mam go przy sobie. Przytulam głowę do jego piersi, a on oddycha w równym rytmie. Nie mogę się powstrzymać i zerkam na niego ukradkiem. Wiem, że tego nie cierpi, ale jest to silniejsze ode mnie. Widzę, że śpi spokojnie, wyraźnie zmęczony ostatnią podróżą. Wygląda przy tym niewinnie, niczym małe dziecko. Pewnie obraziłby się za takie porównanie. On chce być moim obrońcą - twardym i bezwzględnym. Takim, którego boją się inni. Taa, to przecież nie jego wina, że sen kompletnie psuje to wrażenie. Nie wie, że wtedy surowe rysy jego twarzy nagle łagodnieją, jasne włosy rozczochrują się bardziej niż zwykle, a postrzępiona, zbyt długa grzywka opada mu na czoło, przysłaniając nieco podkrążone oczy. Nie zamierzam go o tym uświadamiać. Niech się cieszy, w końcu nasze życie pozbawione jest większości przyjemności.
     Przez wielkie otwory okienne do środka magazynu wpada światło późnego popołudnia. Słońce powoli chyli się już ku zachodowi, obdarowując nas ostatnimi, ciepłymi promykami, a ciemne chmury niespiesznie suną po niebie, zagarniając je dla siebie. Upał i duchota całego dnia ustępują miejsce przyjemnemu chłodowi. Czuć nawet lekkie ruchy powietrza, tak rzadko spotykane w tej piekielnej okolicy. Delikatny wiaterek owiewa moją twarz, wprawiając w ruch pojedyncze kosmyki ciemnych włosów. Jest to przyjemne uczucie, które wywołuje na mojej twarzy szczery uśmiech zadowolenia.
- Powinnaś częściej to robić, Inez. Z uśmiechem jest ci naprawdę do twarzy. O wiele ładniej, niż z tą wiecznie zamyśloną lub bojową miną. - Podskakuję w miejscu, gdy słyszę cichy głos Jareda tuż przy uchu i czuję jego dłoń na swoim policzku. - Serio, kiedy się uśmiechasz, nawet twoje oczy się śmieją.
     Momentalnie się czerwienię pod wpływem tych dwóch czynników. Właśnie tego najbardziej w sobie nienawidzę. Moje ciało mnie zdradza. Każdy może czytać z niego jak z otwartej księgi, podczas gdy ja nie mogę nic z tym zrobić. Szybko odwracam wzrok i odrobinę się odsuwam, a chłopak się śmieje. Jest rozbawiony moją wstydliwością.
 - Inez, przestań - gani mnie, lecz uśmiech nie znika z jego ust. - Myślałem, że ten etap mamy już dawno za sobą.
    Bo mamy, myślę. Jednak nie potrafię przyznać tego na głos. Zresztą chyba nie muszę, on doskonale o tym wie. Dlatego pozwala sobie na bezczelne taksowanie mnie wzrokiem, nie bojąc się żadnych konsekwencji z mojej strony. W końcu dałam się mu poznać bardziej niż komukolwiek do tej pory. Jared zna mnie najlepiej na tym zakichanym świecie i właśnie to wywołuje wstyd. Poznał moje zalety oraz wszelkie słabości, a jest ich całkiem sporo. Tylko czy, aby na pewno dobrze się stało? Przecież ludzie teraz się tak nie zachowują, bo mogłoby to kosztować zbyt dużo. Ja jednak o tym nie myślałam podczas długich wieczornych rozmów przepełnionych zwierzeniami. Dlaczego zatem właśnie teraz nachodzą mnie wątpliwości?
     Zrywam się na równe nogi, odrzucając od siebie te myśli i zaczynam pakować puste puszki po konserwach, które zjedliśmy do plecaka. Nie możemy przecież zostawiać po sobie żadnych śladów. To mogłoby nas zgubić. Wybrani może i wiedzą o naszym istnieniu, ale nie mają najmniejszego pojęcia, gdzie nas szukać. Lepiej, aby tak właśnie pozostało. Gdy wszystko jest już gotowe, zarzucam pakunek na ramię i ruszam przed siebie, nie czekając na Jareda. Wiem, że i tak mnie dogoni. Wcale się nie mylę. Jestem dopiero na schodach, a on już pojawia się przy moim boku. Stara się być poważny, ale w oczach jeszcze błyszczą mu zadziorne iskry. Chwyta mnie za rękę, a ja nie protestuję. Nie umiem się na niego długo gniewać. Za bardzo brakowało mi jego towarzystwa, aby teraz unosić się źle pojętą dumą.
- Sprawdź czy niczego nie zapomnieliśmy - rzucam tylko, próbując pozbyć się z policzków niechcianych, czerwonych plam. Chłopak kiwa głową i znika za filarem, aby wrócić po kilku minutach z własnym plecakiem.
- Zamieńmy się. Mój jest lżejszy - proponuje. Chwilę się sprzeciwiam, ale wiem, że zrobi, jak będzie chciał. Dlatego bez większych ceregieli oddaję mu swój plecak i zabieram jego. Faktycznie jest dużo lżejszy. Widocznie chłopakowi nie udało się zbyt wiele uzbierać. Czuję dziwną satysfakcję, która nie powinna mieć miejsca. Jednak lubię rywalizację i nawet w starciu z Jaredem nie potrafię sobie jej odmówić. Z ciekawości zaglądam do środka i już wiem, że się strasznie pomyliłam. Jared może nie uzbierał dużo żywności, ale zdobył coś stokroć cenniejszego. Udało mu się bowiem dostać broń.
- Jak... Skąd? - Próbuję ułożyć najwłaściwsze pytanie, choć przychodzi mi to z trudem. Jestem zadziwiona widokiem nowoczesnego pistoletu i nie potrafię sobie tego racjonalnie wytłumaczyć.
- Muszę opowiedzieć ci o tym od samego początku - stwierdza, a jego entuzjazm wcale nie maleje. To mnie trochę niepokoi, bo dobrze wiem, że chłopak lubi ryzyko równie mocno jak ja. Tylko, że w przeciwieństwie do mnie, nie zna żadnych granic. - Kiedy wyszłaś z magazynu i udałaś się w swoją drogę, ja czekałem tak jak to ustaliliśmy. Potem też opuściłem kryjówkę. Miałem iść prosto do Sotle, zebrać trochę jedzenia i szybko wrócić, ale na planach się skończyło. Nawet nie wyszedłem z przełęczy, bo tak jak ci wczoraj wspominałem, Wybrani stali mi na drodze. Kilku mężczyzn kręciło się w okolicy, więc musiałem się wycofać, aby to przeczekać. Długo obserwowałem z ukrycia jak pracują. Zauważyłem, że posługują się jakimiś nowymi, dużo szybszymi maszynami i mają przy sobie broń, której w ogóle nie pilnują! Pistolety leżały na stole, a oni pracowali spokojnie przy budowie kilkanaście metrów dalej. Pomyślałem, że to czysty idiotyzm, który sięgnął zenitu wieczorem, gdy ci idioci po prostu zostawili wszystko na wierzchu! Poszli spać do namiotu, nie ustawiając nikogo na warcie, wyobrażasz to sobie? Chyba sama rozumiesz, że nie mogłem nie wykorzystać takiej okazji. Podkradłem się do stołu, gdy byłem pewien, że wszyscy poszli spać i zabrałem tylko jeden z pięciu pistoletów, aby nie budzić zbyt dużych podejrzeń. Obserwowałem ich jeszcze rano, ale oni nic nie zauważyli! Nawet nie przeliczyli czy nic im nie zginęło. Inez, przecież sama wiesz, co to znaczy.
     Czy wiem? Oczywiście. Nie tylko on zna mnie na wylot. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co chodzi mu po głowie. Absolutnie mi się to nie podoba i nie zamierzam zmienić zdania. Jared bowiem nie może pogodzić się z podziałem, który wymusili Wybrani, gdy tylko doszli do władzy. Nie chce umierać ani żyć pod ich dyktando. Dąży do wyzwolenia. Kiedyś próbowałam przemówić mu do rozumu, ale wtedy mnie zignorował. Nawet teraz nie słucha mojego wywodu na ten temat. Pragnie zrobić wszystko po swojemu, tylko czekając na przyzwolenie. Ja mu go nie dam, bo wiem, że zbyt wiele rzeczy może pójść nie po naszej myśli. Próbuję mu to wytłumaczyć, ale czuję się tak, jakbym mówiła do ściany. Chłopak za bardzo nastawił się na swój pomysł i nie chce przyjąć do wiadomości, że ja się na niego nie zgadzam.
- Inez, przestań! Przecież wiesz, że może nam się udać! - woła z entuzjazmem. - Wystarczy, że zdobędziemy więcej broni, zwerbujemy więcej ludzi i stopniowo możemy zacząć działać...
- Nie! O czym ty w ogóle mówisz? Nas jest dwoje, a ich dziesiątki, setki, o ile nie tysiące! Zabiliby nas bez mrugnięcia okiem, rozumiesz? - Widzę, że chce się dalej ze mną kłócić, a ja nie mogę do tego dopuścić. Muszę mu powiedzieć wszystko, co leży mi na sercu, zanim on zdoła mnie jakoś przekonać do swojego absurdalnego pomysłu. - Cieszę się, naprawdę się cieszę, że udało ci się zdobyć ten pistolet. Może dzięki niemu będziemy choć odrobinę bezpieczniejsi. Nie pozwalam ci jednak nawet myśleć o jakiejś bezpośredniej walce! Słyszysz?! Jared, ja nie przeżyję kolejnej straty. Zwłaszcza, że zostałeś mi już tylko ty.
     Czuję, że w oczach zbierają mi się łzy, choć wcale tego nie chcę. Nie mogę okazać słabości. Muszę być silna, inaczej będzie po mnie. W obecnym świecie nie ma miejsca dla mięczaków. Dlatego próbuję je powstrzymać, ale one i tak jedna za drugą przełamują niewidzialną barierę i spływają po policzkach. Długo tłumione, teraz nie chcą mnie słuchać. Widzę, że w Jaredzie zachodzi wielka zmiana: posępnieje, a cały jego optymizm nagle gdzieś wyparowuje. Przygląda się mi ze zrozumieniem, po czym mocno przytula. Chowam się w jego opiekuńczych ramionach, czując się podle. Nie chcę, aby się smucił czy obwiniał, a właśnie to w tej chwili chyba robi. Znowu. Przeze mnie.
- Cii, spokojnie... Nie chcesz, to nie. Nie zrobimy nic, na co nie miałabyś ochoty. - Delikatnie mnie kołysze, jak niemowlę usypiane do snu. Wydaje mi się to głupie, lecz po chwili naprawdę się uspokajam. Drżenie mija, tak samo jak szloch. Kilkakrotnie pociągam nosem, ale jest już znacznie lepiej niż wcześniej. Po ataku paniki nie został najmniejszy ślad. Chłopak ociera swoją dłonią moje policzki i uśmiecha się. To wcale nie poprawia mojego nastroju. Wiem bowiem, że nie zasługuję na taką miłość oraz poświęcenie. Nie jestem nawet w stanie odwzajemnić jego spojrzenia. Spuszczam wzrok, pragnąc znaleźć się gdziekolwiek indziej.
- Inez, popatrz na mnie - prosi, ale ja nie umiem spełnić tej prośby. Uparcie przyglądam się własnym butom, licząc na to, że to on pierwszy odpuści. Chyba to zrozumiał, bo nie odzywa się już więcej. Przytula mnie raz jeszcze i w końcu wypuszcza z objęć. Odsuwam się na kilka kroków, choć najchętniej wcale bym ich nie opuszczała. Zwłaszcza, że tylko w ramionach Jareda odnajduję względny spokój i bezpieczeństwo. Nie śmiem jednak o nic prosić, a on sam w tym wypadku jest niesamowicie niedomyślny.
- Możemy już iść? -  pytam cicho, schylając się po plecak, który wcześniej musiał wypaść mi z rąk. Nie zauważyłam tego wcześniej. Chłopak tylko kiwa głową i pierwszy przeciska się przez wyrwę w murze. Wychodzę tuż za nim w mrok przyjemnie chłodnego wieczora, starając się z nadzieją patrzeć na kolejny dzień. Nie jest to wcale takie łatwe, ale co innego mi pozostało w tych niepewnych czasach, w tym okrutnym świecie?




W sumie ten rozdział wypadł dość krótko oraz znowu strasznie nudno bez żadnego wielkiego boom i w ogóle zastanawiam się dlaczego go publikuję, ale mogę obiecać, że już niedługo się to zmieni i jeszcze będziecie mieć mnie dość z tajemnicami, które wkrótce się namnożą oraz potroją. Tutaj macie niewielki zarys charakterów głównych bohaterów. W każdym razie Jareda, bo Inez coś mi się rozkleiła, a w końcu to dzielna dziewczyna jest ;)
Co tam jeszcze... aa tak. Z okazji Dnia Dziecka pragnę życzyć wam wszystkiego najlepszego, kochani. Bo przecież nieważne na ile lat wskazują papiery, ważne na ile lat czuje się sam człowiek, prawda? A ja zamierzam zostać w duchu dzieckiem już na zawsze, choć za pół roku niby przestanę się już klasyfikować do tej grupy :D 



36 komentarzy:

  1. Trochę za krótki ten rozdział, poczytałabym jeszcze...
    Szkoda, że nic się jeszcze takiego nie dzieje, ale spokojnie poczekam, trzymając Cię za słowo, że to się niedługo zmieni. :)
    Rozumiem zachowanie Inez, to, że się martwi o Jareda, jedynej osoby jaka jej pozostała. A nawet ją podziwiam , za to, że w takim okrutnym świecie, potrafi sobie radzić.
    Polubiłam ją. Też dlatego, że ma hiszpańskie imię, ale w szczególności za to jaka jest. Potem może się zmieni, ale przynajmniej teraz ją lubię.
    Hiszpańskim się wzorowałaś czy jakimś innym językiem przy imieniu? Ja wiem tylko o tym, że w hiszpańskim jest takie imię, więc się pytam...
    Pozdrawiam, Frambuesa .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, no wiem, że wypadł króciutko. Początkowo miałam nawet w planach połączyć dwa rozdziały w jedno, ale to chyba całości by się nie trzymało. Hmm... mogę powiedzieć, że już w następnym coś tam zacznie się dziać ;)
      Szczerze nie mam pojęcia czym się kierowałam wybierając imiona. Po prostu rzuciły mi się w oczy, gdy przeglądałam spis imion na wikipedii. Inez na polski to chyba Agnieszka. Tak mi się przynajmniej wydaje ;)
      I cieszę się, że ją polubiłaś. Tutaj może nie do końca dobrze odwzorowałam jej charakter, bo wyszła na taką wrażliwą, a może wręcz rozhisteryzowaną istotkę. Ona jest dużo dzielniejsza niż się może wydawać ;)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Aaa!~ Jaka niespodzianka! Naprawdę nie myślałam, że dodasz już następny rozdział, teraz tym bardziej cieszę się, że wczoraj najpierw przeczytałam te opowiadanie. ^^ A mi się podoba, mimo że nic się nie dzieje, tylko sobie rozmawiają. Przynajmniej na razie wszystko rozumiem ^^ Bo jak napisałaś o tych tajemnicach to pewnie jak już się zaczną to trzeba będzie się więcej nagłowić nad rozdziałem. Ale to też będzie dobre. Tyle, że już zaczynam się bać o Twoich bohaterów, bo znając Twoje możliwości, to nie tylko, że żyją w tak okrutnym świecie, to jeszcze pewnie dużo kłopotów sobie narobią. :D
    A teraz do tego co pojawiło się w rozdziale. Rozumiem ich oboje, bo w sumie kto by chciał żyć tak jak oni teraz żyją? Ciągłe ukrywanie, niepewność. Dlatego rozumiem Jareda, że chciałby coś z tym zrobić. I mam nadzieję, że potem im się uda, ale na razie chyba jednak skłaniam się do tego co powiedziała Inez [btw. bardzo mi się podoba jej imię ^^]. Na razie są tylko we dwoje, a co oni sami mogą zrobić...
    Och, coraz bardziej ich zaczynam lubić ;) Dobrze, że Inez ma Jareda przy sobie. hahaha, wyobraziłam go sobie takiego śpiącego, jak Inez myślała o tym, że jak śpi jest taki niewinny, a jak się obudził to ma chęci stawić czoła Wybranym. Oby to, że znają się bardzo dobrze nigdy nie obróciło się przeciw nim. Mam nadzieję, że oprócz tego co zamierzasz im robić, nie rozdzielisz ich, ani nie każesz walczyć ze sobą czy coś. :)
    Za życzenia dziękuję i wzajemnie ^^ hahaha, w ten sposób patrząc to ja już od dwóch lat niby dzieckiem nie jestem, a czasami czuję się jakbym była jeszcze przedszkolakiem :D
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie obiecałam, że pierwszego czerwca ukaże się rozdział, ale wtedy myślałam, że będzie to dopiero pierwszy, a nie drugi xD
      Zdecydowanie tajemnice będą wymagały trochę pogłówkowania, choć pewnie i tak szybko mnie rozgryziecie, bo do tej pory nie stanowiło to dla was większego problemu :D
      A że się boisz o moich bohaterów - prawidłowo. Znając swoje sadystyczne zapędy, to sama zaczynam się o nich obawiać! Kłopoty z całą pewnością ich nie ominą.
      Jared ma to do siebie, że jest dość porywczy i najpierw robi lub mówi, a potem dopiero nad tym myśli. Gdyby tylko się nad tym zastanowił, sam doszedłby do wniosków, że działanie w tej sytuacji będzie bezcelowe i niebezpieczne. Nie denerwowałby tak bardzo przy tym Inez :P
      Cieszę się, że polubiłaś tą moją dwójeczkę ^^ To co dla nich szykuję jest na razie moją słodką tajemnicą, o której zbyt szybko się nie dowiecie. To by było za łatwe!
      Haha, i prawidłowo! Sama nie czuję tej prawie osiemnastki na karku xD Chętnie cofnęłabym się do przedszkola, o! I nie mogę pojąć dlaczego mój brat tak bardzo narzeka na podstawówkę. Przecież to były najlepsze lata mojego niedługiego życia :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Kochana, to dopiero drugi rozdział, nikt nie oczekuje od Ciebie nie wiadomo jak zaskakującej bomby, przecież dopiero wprowadzasz nas w cały klimat tej historii :) Może faktycznie wyszło krótko, ale ja wcale się nie nudziłam - jak zwykle przeczytałam z prawdziwą przyjemnością.
    Jared i Inez to naprawdę urocza para. Zachwycam się łączącym ich uczuciem, zwłaszcza że trwa pomimo okrutnych warunków, w jakich przyszło im żyć. Widać, że są dla siebie całym światem i jeden troszczy się o drugiego.
    Nie mam pojęcia jakim cudem, ale niemal natychmiast poczułam coś na kształt ulgi, kiedy wyszło na jaw, że chłopakowi udało się zdobyć broń. Wiem, jeden pistolet nie tworzy z nich jakichś żołnierzy, ale może dzięki temu w kryzysowej sytuacji będą mogli się obronić przed Wybranymi. Szczerze powiedziawszy zaniepokoiło mnie ich beztroskie zachowanie wobec ich inwentarzu. Zostawili arsenał zupełnie bez ochrony, a potem nawet się nie zorientowali, że coś zginęło. Czyżby mieli tego tak dużo, że nie przejmują się ewentualnymi szkodami? Tak jakoś mnie to zastanowiło...
    Ta cała rebelia, którą wymyślił Jared, teoretycznie nie jest złym pomysłem, bo przy odrobinie szczęścia może jemu i jakiejś grupie chętnych udałoby się opanować sytuację, jednak byłoby to zbyt ryzykowne. Nie dziwię się, że Inez spanikowała, na jej miejscu również bym do tego nie dopuściła. Skoro Wybrani są tak ogromną potęgą, wątpię, że trochę broni i garstka ludzi dałaby sobie z nimi radę.
    Mnie się podobało, dlatego czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, ale ja sama lubię zaskakiwać i dlatego, aż mnie skręca, że nie mogę od razu przejść do ważniejszych fragmentów. No, ale takie wprowadzenie jest konieczne i tego absolutnie nie neguję :)
      Co do Inez i Jareda, to właśnie te trudne warunki ich do siebie zbliżyły. Mimo, że sobie ufają, to czasami zdarzają się momenty zawahania - takie jak ten, który doświadczyła w tym rozdziale Inez. W żadnym razie nie jest to bezgraniczne, ślepe zaufanie. Takie w tym świecie nie miałoby racji bytu. Jednak ich miłość jest czymś niesamowitym ;)
      Pewnie nie powinnam tego mówić, ale ten pistolet przysporzy więcej problemu, niż pożytku, o czym oczywiście przekonacie się sami. Ja milknę, bo zaraz wszystko zdradzę i będzie po ptakach.
      Jared w swoim pomyśle wykazał się właściwą sobie lekkomyślnością. Może i cała akcja miałaby jakąś szansę na powodzenia, ale raczej znikomą. Byłaby zbyt ryzykowna i nawet on to w końcu zrozumiał.
      Wybrani stworzyli dość potężne imperium i trzeba czegoś więcej niż porywczy chłopak, któremu udało się zdobyć broń, aby je osłabić ;)
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Mi się rozdział i tak podobał ^^. Coraz bardziej zaczynam się przekonywać do tego opowiadania, aczkolwiek mam nadzieję, że nie porzucisz tamtego. Rozdział nie był długi, nie było jeszcze porywającej akcji, ale uważam, że i gtak był potrzebny, bo umożliwiłaś nam lepsze poznanie bohaterów, a to przecież jest bardzo ważne. Nie lubię czytać czegoś, nie wiedząc nic o postciach, bo niekiedy jest tak, że ktoś od razu przechodzi do konkretów, zaniedbując nakreślenie sylwetek postaci oraz realiów świata przedstawionego.
    Nawet polubiłam bohaterów, zwłaszcza Inez, ale ja ogólnie zwykle wolę postaci żeńskie od męskich. Dziewczyna wydaje się być inna niż inni ludzie żyjący w tym świecie (choć w sumie ich jeszcze za bardzo nie poznaliśmy, ale nakreśliłaś już co nieco realia), na pewno jest dzielna i twarda, bo tego wymaga sytuacja, ale mimo wszystko ma w sobie pewną wrażliwość, upór i zapewne i pragnienie, aby świat znowu stał się taki, jak dawniej...
    Jareda też lubię, jest troskliwy i opiekuńczy, też troszeczkę lekkomyślny bym powiedziała. Ale na pewno Inez potrzeba kogoś takiego, i na pewno lepiej im razem, niż tak zupełnie samotnie. Razem łatwiej im znieść te wszystkie przeciwności.
    Jestem bardzo ciekawa, co dla nich szykujesz, i jak znam twoje pomysły, może być bardzo ciekawie i może się jeszcze sporo wydarzyć xDDD.
    Weny życzę, i czekam do kolejnego ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Nie mam najmniejszego zamiaru porzucać tamtego opowiadania ;) Po prostu jakiś zastój mnie złapał. Niby mam pomysł na następny rozdział, ale nie mogę ubrać go w słowa. Jak tylko się za to biorę chwyta mnie jakaś niechęć. Ale to minie, zawsze mijało ;)
      Powiem ci, że w poprzednich opowiadaniach właśnie tak lekko potraktowałam bohaterów. Bardziej skupiłam się na akcji niż na sylwetkach postaci i teraz nie chcę znowu popełniać tego błędu, ale przez to momentami możecie usnąć z nudów.
      Ja ogólnie wolę męskie postaci, ale w tym wypadku Inez zyskała moją wielką sympatię. Sama nie wiem nawet czemu ;) Może dlatego, że jest właśnie taka jaka jest. Ma swoje zalety i wady, a nie staram się jej wyidealizować.
      Jared jest zdecydowanie lekkomyślny. Najpierw coś sobie ubzdura i już chce wprowadzać pomysł w życie, zanim to porządnie przemyśli.
      Hah, faktycznie jeszcze sporo dla nich szykuję, ale teraz zaczynam się bać czy wam się to spodoba. Będę pracować po presją xD
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  5. „Próbuję mu to wytłumaczyć, ale czuję się tak, jakby mówiła do ściany.” – „jakbym”
    „Wychodzę tuż za nim w mrok przyjemnie chłodnego wieczora,” – może „wchodzę” byłoby odpowiedniejsze? ;)
    Za każdym razem, jak czytam imię Jared mam przed oczami Jareda Leto! Dobra, wiem, że to nie ten wiek, bo Leto ma już dość sporo, ale i tak… Przyjemniej się czyta, jak się ma takie wyobrażenie o Jaredzie ;d Oj, bardzo przyjemnie ^^ Zwłaszcza, że kto jak kto , ale ja doskonale wiem, jaki on ma głos i mogę sobie go tutaj podłożyć *.*
    Nie dziwię się Inez, że tak bardzo się boi. W świecie, który wykreowałaś, jest bardzo niebezpiecznie. Na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo. Już samo wychylenie nosa z ukrycia zagraża śmiercią. A jednak widać, iż są jeszcze tacy ludzie, którzy chcą walczyć o swoje. Którzy nie poddają się i nie godzą na takie traktowanie. I choć to bardzo ryzykowne, to ja doskonale rozumiem Jareda. Kurcze, znów tutaj zobaczyłam takie powiązanie z II wojną. Gdyby wszyscy ludzie, którzy cierpieli przez Hitlera, CI w obozach chociażby – zjednoczyli się ze sobą i podjęli walkę… Może nie doszłoby do masowego morderstwa? Może wielu z nich by przetrwało? Ale nie ma co gdybać. Co się stało, to się stało. Pozostaje jedynie o tym pamiętać na przyszłość.
    Ciekawi mnie jednak, czy nasza urocza parka spotka jeszcze kogoś. Jakichś innych wygnańców. A może jest ich naprawdę bardzo wielu i jeśli tylko znajdą odpowiedniego przywódcę, to zaczną walczyć o swoje? O to, by przywrócono im prawa do godnego życia? W końcu każdy człowiek do tego dąży, prawda?
    Twoje opowiadanie z pewnością będzie poruszać właśnie tę tematykę. Mam więc nadzieję, że jednak dobro zwycięży. I że tym razem obejdzie się bez zabicia Jareda! ^^
    Ja już jestem stara… 19 lat minęło jak 1 dzień… Ehhh… No więc ciesz się 18-stką, bo potem będzie coraz bliżej do grobu! ;dd
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhu, Jared Leto ^^ Ostatnio kuzyn zaraził mnie fazą na 30 Seconds to Mars i słucham ich namiętnie. A w jego głosie zdecydowanie idzie się zakochać :D Mój Jared pewnie niewiele ma z Leto, ale co tam! Od czego jest wyobraźnia.
      Inez jest dzielna, ale nawet ona ma pewne granice wytrzymałości, a przez niektóre pomysły Jareda idzie zawału dostać. Niby chłopak ma sporo racji, ale sam niewiele zdziała. Narażanie się na dodatkowe niebezpieczeństwo z całą pewnością się im nie przysłuży.
      I masz trafne skojarzenia z wojną. W sumie lubię się na niej wzorować i często to robię. Jako, że za historią w szkole zbytnio nie przepadam, to te tematy wysłuchuję z wielką uwagą ;)
      Czy bohaterowie spotkają jeszcze kogoś? No tego nie da się na dłuższą metę uniknąć. W końcu świat się drastycznie pomniejszył ;) Tylko, że ludzie w tych czasach nie posiadają już zaufania, więc wszelka współpraca byłaby dużo cięższa, niż się wydaje.
      Co do tego czy dobro zwycięży... Heh, nie no dobra milczę, bo sama jeszcze nie wiem jak to rozegram. To przecież dopiero początek, a pomysły mi się w głowie rozmnażają z przerażającą szybkością ^^
      I, ej! Nie zawsze uśmiercam głównego bohatera! Zauważ, że Cole i Eris żyją i mają się w miarę dobrze xD
      Ha, wielkie dzięki za pocieszenie xD I tak czuję się młodsza od połowy rocznika '95, bo jestem z grudnia! Prawie o '96 zahaczam :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. W sumie dobrze, że zdobył tą broń, go może uda im się obronić w razie czego. Co prawda jedna broń, ich dwóch... to niewiele, ale zawsze lepsze coś niż nic, a ich szanse na pewno się trochę zwiększyły. Plan Jareda jest całkiem dobry, szkoda tylko, że wydaje się być nie do zrealizowania. Inez ma rację, nie mają szans. Ale mimo to przydałoby się takie wyzwolenie. Na pewno więcej osób by się z nim zgodziło. Tylko czy ktoś miałby odwagę, aby podjąć jakieś działania? Nie wiem, jakoś wątpię, choć mam nadzieję, że się mylę. Tajemnice, tak... ;d Uwielbiam tajemnice, choć pewnie nie będę mogła doczekać się ich rozwiązania. :D Tak w ogóle to polubiłam parę Inez-Jared. :) I mam głęboką nadzieję, że nigdy żadnemu z nich nic złego się nie stanie, nic, co by ich rozdzieliło. Kurczę, strasznie się tego boję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      Broń może i się przysłuży, ale na dłuższą metę raczej przyniesie więcej problemów. Plan Jareda może miałby szansę na powodzenia, ale raczej marną. Zbyt wielkie ryzyko musieli by ponieść wprowadzając go w życie, a Inez na to nie pozwoli.
      Czy inni by się za nimi wstawili? Na pewno byłoby ciężko. W tych czasach nikt nikomu nie wierzy. Nawet między naszą dwójeczką jest jakaś niepewność, mimo uczucia, które ich łączy. No, ale zobaczymy, co mi tam wpadnie do głowy ;)
      Co do tych twoich ostatnich słów to milczę. Ze mną nikt nie może być bezpieczny, więc niczego nie będę obiecywać ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. I dlaczego nie dziwi mnie zapowiedź tajemnic :) Z jednej strony nie mogę się już doczekać, ale pewnie z drugiej gdy tylko coś się pojawi będę chciała poznać odpowiedź ;)
    Nie sądziłam, że Jaredowi uda się zdobyć broń, jednak jak na tę sytuację, to wydaje mi się, że dużo bardziej przydałoby im się jedzenie. Bo co z tym zrobią? Inez ma rację, że stawianie oporu w ten sposób nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Jednak ciężko mi uwierzyć, aby chłopak dał za wygraną i coś mi się zdaje, że nadal będzie dążyć do realizacji swego planu.
    Na razie chyba tyle i czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, przecież te niekończące się tajemnicę to już mój stały znak firmowy :D Gdy już się pojawią na ich rozwiązanie trzeba będzie dość długo poczekać.
      Inez jest tą rozsądniejszą, która hamuje dzikie zapędy Jareda. Inaczej byłoby dużo gorzej. A Jared jak to on nie spocznie i dalej będzie po swojemu kombinować.
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  8. Oj krótko, krótko. Nie lubię krótkich rozdziałów, ale chyba to jakoś przeżyje. Już wolę coś takiego niż ciebie z masą tajemnic. A z tego co czytałam to już niedługo. Brr, nie chce! Chociaż powiem ci gdyby nie tajemnicę byłoby nudno xd
    A więc, tak trochę się nic nie dzieje i zbytnio nie wiem o czym mam ci tu napisać. Inez jest tylko dziewczyną i ma prawo się rozkleić. A z resztą niech się cieszy to podziałało. Ale coś czuje, że Jerad i tak będzie chciał zabrać się z tą motyką na słońce. Ech ten typ tak ma. Jedną broń nic nie oznacza choć niech się cieszy, że ją zdobył. Znając ciebie szybko im się przyda.
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że króciutko, ale następny jest już dłuższy.
      Oj tam, tajemnice nie są złe :) Ja się bardzo dobrze bawię gdy czytam jak próbujecie je rozwiązać, ale nijak wam to wychodzi :D
      Jared nie da się tak łatwo zbyć i dalej będzie coś po swojemu kombinować. Czy szybko im się przyda zdobyta broń? A tego to już nie zdradzę.
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  9. Po pierwsze to dzisiaj czytam dwa rozdziały, bo nie miałam za bardzo czasu wcześniej, więc moja opinia może być trochę nieskładna.
    Po drugie - zamierzam pisać bardzo podobne opowiadanie w odległej przyszłości i cały czas znajduję powiązania między tym moim nienarodzonym jeszcze dzieckiem a twoim dopiero rozpoczętym opowiadaniem. Nawiasem mówiąc, jeśli siedzisz mi w głowie to współczuję, ale serio to tak wygląda. ;> Tak czy inaczej, przepraszam jeśli porównuję twoje koncepcje do moich, ale nie umiem inaczej i staram się tego nie robić, ale samo mi się ciśnie na klawiaturę. ;D

    Ale wiesz co? Na początku myślałam, że będzie to bardziej przypominać moje opowiadanie, ale nie jest to znowu tak bardzo podobne. Tylko trochę. Poza światem po apokalipsie, kobiecej bohaterce i wypaczonym społeczeństwem nie ma chyba podobieństw.

    Jakoś tak nie spodziewałam się dobrej, wierzącej w Boga bohaterki. Aż zrobiłam dziwną minę do monitora, więc chyba coś ze mną nie tak. ;)

    Jakoś mi się to kojarzy z "Intruzem" - zupełnie nie wiem czemu, bo ta historia nie jest do "Intruza" za bardzo podobna - a imię Jared sprawia, że kojarzy się jeszcze bardziej. Boże, wszystko porównuję do twojego opowiadania. Wezmę się ogarnę już, obiecuję.

    Jakieś bardzo krótkie te rozdziały mi się wydają.

    Zwykle to nie miękną mi kolana przy czytaniu o takich bohaterach jak Jared, ale w sumie to mogłabym się tak do niego przytulić, no, i, i, o!

    I tym miłym, jakże dojrzałym akcentem zakończę komentarz, żeby się bardziej nie pogrążyć.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      I dobrze, że planujesz coś podobnego, bo brakuje podobnej tematyki w blogspocie. A znając twój styl, to jestem przekonana, że stworzysz coś fajnego, dużo fajniejszego od tej mojej pisaniny ;)
      Inez jest dobra i wierzy w Boga, tak mnie też to momentami dziwi xD Do tej pory kreowałam trochę innych bohaterów, ale coo tam.
      A i wszystkim kojarzy się z Intruzem. Sama nie wiem dlaczego. Czyżby naprawdę było tak bardzo podobne?
      Hah i dobrze, że Jared ci się spodobał ^^ Taki był mój zamysł, hah.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Jak mi się to niesamowicie kojarzy z ,,Igrzyskami Smierci"! Może nie ogólnie, bo oczywiście, obie fabuły i historie są zupełnie różne, ale ten moment, gdy Jared po zdobyciu broni zaczął mówić o buncie ... Tak samo jak Gale w Igrzyskach! I tak samo Inez musiała ostudzać jego zapędy. A ja nie powiem, ale zgadzam się z dziewczyną. A w każdym razie rozumiem ją. Takie wychodzenie przed szereg zawsze niesie z sobą ogromne ryzyko, a jasne, że ona się boi go stracić. Ma tylko jego. Oni oboje mają tylko siebie. I to chyba powinno być dla nich najważniejsze. Chronienie swojego życia i cieszenie się soba nawzajem.
    Ale ... ponieważ doskonale Cię znam, to doskonale też wiem, że tak nie będzie. Już się domyślam jakie im zrobisz piekło, ile wymyślisz wątków i tajemnic, że ja tu będę wchodzić i za każdym razem powalisz mnie na kolana, albo będę miała coraz większy mętlik w głowie :P
    No, ale na razie jest dość spokojnie, także cieszmy się tym i radujmy :D
    czekam niecierpliwie na kontynuację! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E taam, z Igrzyskami to chyba niewiele ma wspólnego. Chociaż na upartego jakieś podobizny można znaleźć pewnie :P
      Inez jest tą rozsądną i gdyby nie ona to byłoby ciężko, bo Jared jest w gorącej wodzie kąpany. On już chciałby walczyć i wygrać. Nie rozumie, że ma niewielkie szanse na powodzenie.
      Chyba za dużą wiarę pokładasz w moje umiejętności :P Jeszcze uciekniesz stąd z piskiem, bo nie wytrzymasz tych moich bzdur. Gwarantuję ci to.

      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  11. Nareszcie znalazłam tę parę minut na przeczytanie tego rozdziału, który jest o niebo ciekawszy od biologii :)
    Szczerze? To miałam ogromną ochotę potrząsnąć Inez. Dlaczego nie zgodziła się na podjęcie jakiejś próby? Chociażby zwerbowania paru osób. Byliby w większej grupie, a wtedy łatwiej jest o znalezienie schronienia z pożywienia. I wcale nie musieliby atakować od razu. Parę akcji dywersyjnych, tu wybuch, tam strzelanina i po sprawie. Jednak z drugiej strony ten pomysł Jareda ma swoje minusy. Gdyby udało im się przeżyć to musieli by do końca swojego życia się ukrywać, bo byliby poszukiwani na całym nowym świecie. Nie mieliby nawet możliwości ucieczki, a pewnie przyszedł by taki moment, w którym nie mieliby się gdzie schować, bo wszystkie miasta będą zabudowane i zamieszkane przez Wybranych. Tym bardziej, że są jednymi z nielicznych.
    Jestem ciekawa czy udałoby im się uzyskać jakąś pomoc. Kiedyś los się do nich uśmiechnie, tego jestem pewna. Tylko ciekawe w jaki sposób.
    Zaczynam lubić Jareda. Jest odważny i bierze dobro Inez ponad swoje. Jej bezpieczeństwo jest dla niego najważniejsze. Cieszy mnie to. Tylko gdzie się podziała jej odwaga? Ona też powinna chcieć walczyć, nie można całe życie uciekać, nie ma szansy na normalne życie. Całe swoje dzieciństwo spędziła na poszukiwaniu schronienia i pożywienia. A gdzie czas na rodzinę? Przynajmniej ma Jareda. Powinnam współczuć tej dwójce, ale jakoś nie potrafię. Wiem, że sobie poradzą. I że kiedyś ta zmiana nastąpi. Mam takie dziwne przeczucie.
    Podoba mi się to opowiadanie coraz bardziej. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale akcja ruszy odrobinkę naprzód, bo chętnie poznam życie w tym nowym świecie.

    Ściskam, Donna W.
    [ trzy-wspomnienia ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja nie potrafię napisać dłuższego komentarza? O jejciu.

      Usuń
    2. I tak jest długi! I bardzo ci za niego dziękuję. Jesteś cudowna ;)
      Inez po prostu boi się o Jareda. Jeżeli byłaby sama i nie miała nic do stracenia, to pewnie podjęłaby walkę, nieważne jak wielkie ryzyko by wtedy to za sobą pociągało.
      Zwerbowanie nawet kilku osób byłoby czymś trudnym. Ludzie są nieufni i prędzej by ich zabili, niż pozwolili wytłumaczyć cały plan. Jednak nie mówię, że tak się nie stanie. Tego jeszcze nie przemyślałam. W ogóle całe to opowiadanie jest jednym, wielkim spontanem, więc akcję tworzę na bieżąco.
      Inez odważna jest, ale wtedy gdy wymaga tego sytuacja. Gdy zostanie postawiona pod ścianą nie zawaha się stanąć w obronie czegoś w co wierzy lub kogoś kogo kocha.
      I cieszę się, że polubiłaś Jareda :) Nie powiem, zależało mi na tym, bo dużo dla niego szykuję.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Z bronią to trochę dziwna historia jest, bo Jaredowi zbyt łatwo udało się ją zdobyć. Mimo wszystko coś mi się zdaje, że do Wybranych nie przyjmują takich idiotów, co to broń zostawiają w widocznym miejscu, takim gdzie łatwo ją ukraść, a do tego jeszcze zdawali się nie zauważyć braku... Hm, może to jakaś pułapka i w broni jest jakiś nadajnik, który pomoże im zlokalizować Jareda i Inez? Po Tobie można się wszystkiego spodziewać, więc coś takiego jest jak najbardziej prawdopodobne :>
    Podoba mi się, jak zarysowałaś relacje między tą dwójką. Mimo tego w jakim świecie przyszło im żyć są razem i tworzą naprawdę zgraną parę. Podobało mi się, że Jared nie chce robić nic, na co Inez nie miałaby ochoty, to był naprawdę uroczy fragment. I oczywiście nie dziwię się dziewczynie, że nie chce stracić chłopaka, chociaż z drugiej strony jego cele są jak najbardziej szczytne. W końcu chce coś zmienić na lepsze, ale też póki co nie ma ku temu niestety środków.
    Uwielbiam tajemnice w Twoim wykonaniu, zawsze zmuszają mnie do myślenia i tworzenia nieraz nieco głupich teorii :) Nie mogę się doczekać, by dowiedzieć się, co wymyśliłaś tym razem.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie dziwna historia ;) Jaredowi wydaje się, że szczęście się do niego uśmiechnęło, ale jak jest naprawdę... No to wyjdzie w praniu.
      Żebyś wiedziała, że spodziewać można się wszystkiego. Wy już mnie dobrze znacie ^^
      Relacja między naszą dwójeczką jest chyba jedynym dobrem jakie zaistniało w tym opowiadaniu. Cała reszta to jeden wielki pesymizm.
      Są dla siebie bardzo ważni i jedno za drugim mogłoby wskoczyć za ogień.
      A ja uwielbiam czytać te wasze teorie :D Czasami dostarczają mi fajnych pomysłów. I chyba zmienisz zdanie, jak już przeczytasz, co wymyśliłam :P A zapewniam, że to nic dobrego.
      Pozdrawiam i dziękuję!

      Usuń
  13. Myślę, że są dwie możliwości: albo rzeczywiście ci Wybrani byli tak głupi, jak myślał Jared... albo to on jest głupszy, niż myśli. Osobiście skłaniam się ku drugiej wersji. Myślę, że Wybrani specjalnie zostawili broń na wierzchu i że w tym wszystkim jest jakiś haczyk. Chyba nie ryzykowaliby gniewu przełożonych ;)
    Podoba mi się uczucie łączące Inez i Jareda. Zastanawiam się, czy dałoby radę powstać, gdyby żyli w bardziej przyjaznej rzeczywistości.
    Pomysł Jareda na ten moment nie wydaje mi się dobry. Choćby zebrali i tysiąc ludzi, to i tak Wybrani będą mieli nad nimi dużo, dużo większą przewagę. Ale dobrze, że chłopak liczy się ze zdaniem Inez. Wydaje mi się, że ona jest takim troche głosem rozsądku w tym związku.
    Trochę króciutko, bo nie mogę się doczekać, co wymyśliłaś dalej. Czy Inez i Jared będą sami, czy może natrafią na kogoś w podobnym położeniu? A może na zorganizowaną bandę rebeliantów, jak Trzynastka w Igrzyskach Śmierci? xD
    Spóźnione wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka. Ja jestem dwa lata starsza od Ciebie, a dalej czuję się jak totalny bachor, więc to nieklasyfikowanie się do dzieci to rzeczywiście tylko na niby :D
    I też jestem z grudnia, czuję się młodziej ]:->
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawiałabym na to drugie ;) Wybrani głupi nie są. Inaczej nie udałoby im się przeżyć tak długo i zacząć budować nowego świata. Jared jest uroczy, ale naiwny. Wierzy w swoje wielkie szczęście, a to nie przyniesie nic dobrego.
      Co do jego pomysłu... Marne szanse. Samo zwerbowanie chociażby kilku osób byłoby czymś na pograniczu niemożliwości. Nie mówię tu o jakimś zaufaniu i wspólnej walce. Ludzie w tych czasach są bardzo ostrożni.
      Ha, grudzień rządzi ^^
      Dziękuje i pozdrawiam!

      Usuń
  14. zabieram się za ten komentarz od kilku dni i jakoś mi nie wychodzi. ale trzeba wziąć się w garść.
    Rozdział mi się podobał, choć niezbyt dużo się w nim działo. Spokojnie, ja nie marudzę, tylko stwierdzam fakt, bo doskonale zdaję sobie sprawę, ze mój drugi rozdział również był raczej skąpy w wielkie zwroty akcji.
    Oj, Jared, Jared, obyś się nie pomylił, co do swoich spekulacji... choć mi się zdaje, że Wybrani nie są aż tak głupi jak wydaje się chłopakowi i wszystko mają dokładnie zaplanowane. ta broń pewnie nie znalazła się tam bez przyczyny.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Fakt, nie działo się zbyt dużo, ale to się wszystko nadrobi kolejnymi rozdziałami, w których akcja zdecydowanie przyspieszy.
      Jared jest zbyt pewien siebie i to go w końcu zgubi, choć on jeszcze o tym nie wiem ;) Każdy czyn ma przecież swoje konsekwencje.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Ja tam wciąż czuję się na jakieś 10 lat, więc jak najbardziej dzień dziecka jest dla mnie :) W sumie gdyby nie to, że akurat wypadła mi wtedy wycieczka na pewno przeczytałabym już w sobotę ten rozdział, a tak czekałam na koniec męczącego, szkolnego tygodnia i wraz z weekendem... jestem :D
    Rozdział, masz rację, nie zawiera jakiegoś wielkiego BOOM, chociaż plany Jareda zdecydowanie do takiego należą, nie mniej jednak mnie się bardzo podobał, chociaż mógłby być dłuższy. Intryguje mnie ta historia i jestem niezmiernie ciekawa, jak ją rozwiniesz. To, co zamieściłaś nie zdążyło mnie jeszcze nakierować na tory fabuły, chociaż bohaterów zdołałam trochę poznać. Z faktu, że jest ich póki co tylko dwoje to i nawet pamiętam wszystkie imiona :)
    Hmmm... jakoś tak trudno przekazywać mi w tej chwili to, co bym chciała, a słowa tego jakoś nie potrafią, ale muszę ci powiedzieć, że nie ważne, jakiej długości napisałabyś rozdział i ile akcji byś w nim zawarła - mnie do niego przyciągnie twój styl pisania i to, jak z łatwością wciągasz mnie w swoje historie. Cóż tak jest i tym razem, więc zdecydowanie będę oczekiwać dalszego ciągu. Mam wrażenie, że w życiu Inez i Jareda szykuje się jakiś przewrót, jakaś odmiana - oby tylko nie na gorsze! I nie mówię tu tylko o tym, że zmieniają miejsce swojego pobytu... Eh. Życzę dużo weny! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak trzymać :D
      W ogóle dziękuję za komentarz. Plany Jareda są lekkomyślne i Inez póki żyje zrobi wszystko, aby nie dopuścić do ich realizacji. Jest tą rozsądniejszą i aż się boję pomyśleć do czego zdolny byłby chłopak, gdyby go dziewczyna nie hamowała ;)
      W życiu naszej dwójeczki znacząca zmiana zajdzie, ale czy na plus? Tego nie zdradzę.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. "Mimo, że" w tej konstrukcji nie ma przecinka przed że
    "Wiem, że tego nie cierpi, ale jest to silniejsze ode mnie."
    "zaczynam pakować puste puszki po konserwach, które zjedliśmy do plecaka" - Te "które zjedliśmy" zbiło mnie z pantałyku, to logiczne, że zjedli konserwy skoro były puste, więc dlaczego tak dogłębnie? To niczym "Czytelniku, paczaj, ja Ci to narysuję".
    Dalej, zastanawia mnie teraz po jaką cholerę oni budują miasta, skoro ich jest tak mało? Skoro jest ich tysiące, ale przecież trudno się rozmnażać, mają jakąś sprzecior jak w "Seksmisji"? A może Matriksowe cuda? Jeśli tego dobrze potem mi nie wyjaśnisz, to opowiadanie jeszcze bardziej leży - budowanie miast, tracenie siły, po kiego? Zwłaszcza skoro tereny nie za bardzo pod ową budowę się nadają. Dalej, skoro są Niedobitki na obrzeżach w jakiś przełęczach itp. to pytanie za sto - dlaczego nie budują murów? W środku więzienie dla tych ludzi, bo znajdą prędzej czy później w zakamarkach, na zewnątrz śmierć z głodu. Dodatkowo: zwierzęta jakieś tam żyją? Na pustyni zdarzają się. Plusy: owe szczury, skoro niedobór żarcia, to jak kiedyś w Wietnamie, jedli wszystko od owadów po szczury... Więc, dlaczego nie tym razem? Skoro ktoś walczy o życie to wszelkimi środkami.
    W tym wszystkim broni się relacja Jereda i Inez, jest szczera, dobra, naprawdę widać ich uczucie, akurat bohaterów dość ciekawie wykreowałaś, ale Inez nieraz bywa odrobinę niespójna, ale jeśli pojawi się to w trójcę, wówczas trochę czasu najwyżej na to poświęcę, może to tylko chwilowe? W każdym razie, pozdrawiam, ściskam, weny życzę.
    [dzikie-anioly - zapraszuję :D]

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha! I proszę, wyrównujemy teksty. Widząc taki niewyjustowany tekst, od razu odechciewa mi się czytać. Jakoś tak to dla mnie nie wyjściowo wygląda.

      Usuń
    2. Jared, kiedy opowiada o genialnym planie, dzięki któremu zdobył broń, mówi, że o Wybranych wspominał Inez 'wczoraj'. Tymczasem, a przynajmniej z tego, co zrozumiałam, w opowiadaniu wciąż ciągniesz ten sam dzień. Po powrocie do kryjówki najedli się - na czym skończyłaś poprzedni rozdział. Ten zaczynasz od tego, jak po najedzeniu po prostu się wyspali. Pilnujemy czasoprzestrzeni, kochana. ;)
      'Odsuwam się na kilka kroków, choć najchętniej wcale bym ich nie opuszczała.' - Najchętniej nie opuszczałaby czego? Tych kroków? Składni też pilnujemy. ;>

      Generalnie to podpinam się pod większość słów powyższej pani - Nieujarzmiona Marzycielka ma trochę racji z tym całym budowaniem miast i resztą. Chyba że przyjmiemy, iż Wybrańcy ostali się tylko w tym jednym i jedynym regionie, tam żyją i prowadzą tą swoją selekcję, ale nie odniosłam takiego wrażenia. No i te mury. Trochę to strasznie nieprawdopodobne, że ot tak, zwyczajnie zostawili wszystko bez żadnej ochrony i po prostu poszli spać. Zgrzyt, zgrzyt. Parka Jared-Inez ogółem jest zabawna i wesoła, jakoś tak mnie oni trochę bawią. A Jared jest taki świeży i pełen zapału. A Inez stara się być rozważna. Aczkolwiek nie wydaje mnie się, jakoby lubiła takie ryzyko, jak to się zarzeka. Właściwie odniosłam zupełnie przeciwne wrażenie. Acz to już kwestia własnej interpretacji chyba.Tak czy siak no.
      Pozdrawiam serdecznie i życzę weny,
      Tack.

      Usuń
  18. Z tą bronią, to rzeczywiście - albo Wybrani są tak pewni siebie i nieuważni, że zostawiają zupełnie bezmyślnie broń na wierzchu ( i to najnowszej generacji!), albo sprawa śmierdzi i Jared dał się złapać. Ale, skoro mówiłaś, że nie podejrzewają, gdzie mogą się ukrywać niedobitki ludzi, którzy się do nich nie przyłączyli, to raczej podważa prawdopodobieństwo drugiego rozwiązania, bo gdyby przypuszczali, że ktoś może ukrywać się blisko, to posłaliby po prostu jakiś oddał, coby ich wyeliminował/przyłączył do ich armii. Ale pierwsza wersja też wydaje się tak średnio działająca, więc sama już nie wiem...
    Swoją drogą - bardzo jestem ciekawa jak produkują to wszystko w tak krótkim okresie czasu, bardzo chętnie poczytałabym dodatkowe wyjaśnienia odnośnie organizacji Wybranych.
    Na razie opisy świata pojawiają się w zadowalających ilościach, ale w tworach postapo chce się tych opisów dużo, dużo więcej. ;)

    Co do bohaterów - Jared jest uroczym króliczkiem, przypomina mi trochę Peetę. Bardzo podoba mi się religijność głównej bohaterki, naprawdę. Fajnym akcentem byłoby wzbogacenie jej i dodanie jej podstaw przez coś w stylu krzyżyka otrzymanego od matki, albo czegoś takiego (chodzi o wyjaśnienie jej wierzeń).

    Mi kompletnie nie przeszkadza na razie brak akcji jako takiej, wręcz przeciwnie - ucieszyłabym się z jeszcze większej ilości opisów i jeszcze dokładniejszego przedstawienia świata. Uwielbiam postapo i historie za nimi stojące, oraz nowe organizacje świata.

    Szablon jest bardzo estetyczny, tak w ogóle.

    Czekam na następny rozdział bardzo niecierpliwie!
    Pozdrawiam,
    Miękko

    OdpowiedzUsuń