poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 1


   

  Lipiec, 2239 rok



       Skradam się powoli, starając się uspokoić oddech. Muszę być uważna, aby nie zrobić fałszywego kroku. Jeden, jedyny poczyniony w niewłaściwy sposób może sprowadzić na mnie zagładę. Śmierć czyha bowiem na każdym rogu, a ja nie zamierzam wyjść jej na przeciw z podniesioną głową, jak bezmyślny bohater tandetnej powieści, który poświęca własne życie i szczęście dla dobra ogółu. Teraz nie ma ogółu! Społeczeństwo nie istnieje! Jestem tylko ja! Ja i banda potworów, których nie można nazwać już ludźmi. Im zależy wyłącznie na władzy. Potrafią dla niej zabijać, nawet nie patrząc czy potencjalny wróg jest naprawdę prawdziwym zagrożeniem, czy tylko bezbronnym, słabym dzieckiem dopiero poznającym ten okropny, niesprawiedliwy świat. Ja dzieckiem nie jestem. Wczoraj skończyłam siedemnaście lat i zaczęłam swój osiemnasty rok życia. Stałam się zatem dorosła i muszę walczyć o swoje. Nie mogę zrezygnować z siebie, ze swojej przyszłość, choć nie zapowiada się ona wesoło. Mam zbyt wiele do przegrania, aby poddać się bez walki. Nawet jeżeli wydaje się ona czasami całkiem bezsensowna. Bo czy nie o wiele łatwiej byłoby dać się po prostu zabić? Wtedy uniknęłabym stresu, niepewności z którymi żyję na co dzień i które powoli niszczą mnie od środka. Jednak nie potrafię tego zrobić, nie umiem się poddać. Zaprzecza to wszystkiemu w co do tej pory wierzyłam.
     Przystaję, przytulając się ramieniem do zimnego muru. Chłodzi on moją rozgrzaną skórę i daje chwilę wytchnienia. Muszę się zastanowić, a upał panujący w powietrzu temu zupełnie nie sprzyja. Przez niego jestem ciągle rozkojarzona i  nie mogę normalnie myśleć. To przez niego do głowy przychodzą mi takie głupie myśli. Jednak widzę już w oddali niewyraźny zarys starego, zniszczonego magazynu, w którym urządziłam swoją tymczasową kryjówkę. To daje mi nadzieję na ocalenie. Dzieli mnie od niego jeszcze kilkanaście minut drogi, o ile będę się poruszać sprawnie, szybko ani nie zatrzymają mnie żadne trudności. Jeszcze trochę i będę względnie bezpieczna. Nikt bowiem tam nigdy nie zagląda. Niedobitków szuka się raczej w miejscach, gdzie mogliby dostać pożywienie oraz wodę. Tutaj brakuje zarówno jednego jak i drugiego. Nikt o zdrowych zmysłach nie zaciągnąłby się z własnej woli na takie pustkowie, a jeżeli już, to i tak szybko zginąłby z głodu lub pragnienia, które dodatkowo podsyca żar lejący się z nieba. Ja jednak wiem, jak przeżyć, choć wiąże się to z pewnym ryzykiem. Muszę co jakiś czas opuszczać bezpieczne schronienie, aby kradnąc, uzupełnić zapasy. Teraz mój sfatygowany plecak podróżny jest wypchany aż po same brzegi butelkami z napojami i żywnością z długą datą ważności. Może nie jest tego dużo, ale wystarczy na kilka tygodni, jeżeli będę nimi odpowiednio rozporządzać.
     Spoglądam w górę, ścierając z czoła strużkę potu i odgarniając z twarzy poplątane, ciemne włosy. Nie, nie powinnam dłużej zwlekać. Odpoczynek jest przyjemny, lecz muszę ruszać dalej, bo później będzie gorzej. Słońce niedawno wyłoniło się za widnokręgu, a mimo to jest piekielnie gorąco. Co będzie za kilka godzin, gdy stanie ono wysoko na niebie? Poprawiam plecak i wzdycham, odchodząc od chłodnego muru. Chce mi się pić, ale nie mogę tak bezmyślnie marnować tego, o co starałam się przez wiele dni. Wyschnięte na wiór gardło jest innego zdania, lecz staram się je ignorować. Zmuszam nogi do szybkiego marszu i po około dwudziestu długich minutach docieram na miejsce. Zanim wchodzę do środka, uważnie lustruję całą, pustynną okolicę, aby sprawdzić czy nikt mnie przypadkiem nie śledzi. Gdy już nabieram tej pewności, przeciskam się przez wyrwę w ścianie, przechodzę jeszcze kilka kroków i znowu przystaję, zrzucając z ramion ciężki plecak oraz dając oczom czas na przyzwyczajenie się do nagłej ciemności. Rozkoszuję się przyjemnym chłodem, który roztacza się wewnątrz. Oblepia on moje ciało, przynosząc niejaką ulgę. Nie spieszę się, bo wiem, że jestem tu sama i nikt mnie zaatakuje. Dekoncentracja. To mój pierwszy, najważniejszy błąd.
     Czuję, że coś porusza się niedaleko, a strach brutalnie chwyta mnie za gardło. Spokojnie, nakazuję sobie, przecież to jeszcze nic nie oznacza. W końcu roi się tu od szczurów. Nie udaje mi się jednak samej siebie przekonać. Próbuję dostrzec coś w otaczającym mnie mroku, ale wszelkie próby spełzają na niczym. Mimowolnie napinam mięśnie, gotując się do walki lub ewentualnej ucieczki. Wciąż nie jestem pewna czy w magazynie czai się drugi człowiek, lecz nie chcę tego sprawdzać. Nie zamierzam tanio sprzedać swojej skóry. Powoli schylam się do plecaka i wyjmuję z bocznej kieszeni niewielki, kuchenny nóż, który znalazłam ostatnio w zgliszczach jednego z domów na obrzeżach pobliskiego miasta. Nie jest zbyt ostry, ale w ostateczności chyba wystarczy, abym mogła obronić się przed wrogiem. Prostuję się, po czym cofam prawie bezszelestnie i zaczynam iść wzdłuż ściany do szczeliny, którą tu weszłam. Powoli wykonuję każdy krok, uważając na możliwe przeszkody. Chcę uciec, choć nie jestem pewna czy się uda. Mimo to próbuję. Jak okazuje się potem, nadaremnie.
      Znajduję się dopiero w połowie drogi, gdy słyszę nagle odgłos ciężkich kroków wyraźnie zmierzających prosto w moją stronę. Zamieram. Czyli to jednak człowiek, nie szczur. Przerażenie odbiera mi zdolność rozsądnego myślenia. Wiem już, że dzisiaj umrę. Świadomość ta uderza we mnie z potężną siłą, niemalże paraliżującą. Stoję w miejscu, niezdolna do dalszej ucieczki, bo choć zawsze twierdziłam, że zrobię wszystko, aby przeżyć, śmierć staje się nagle bardzo realna. Żaden z Wybranych, jak tytułują się bezwzględni ludzie, których apokalipsa nie pokonała, nie wahałby się  pozbawić mnie życia. Jestem tylko jednym z Niedobitków. Nędzarzy, których należy się pozbyć, aby świat wreszcie znowu mógł stanąć na nogi i wrócić do dawnej świetności. Wybrani uznali kataklizm za szansę od Boga na zbudowanie wymarzonej przyszłości. Ja w to nie wierzę. Nie chcę uwierzyć. Stworzyciel przecież nie jest okrutny. Nie karałby nas tak surowo, gdyby nie istniał ku temu odpowiedni powód. Kocha nas, a we wszystkim co robi ma swój cel, który wystarczy tylko odnaleźć. Wybrani o tym najwyraźniej zapomnieli. Chcą stworzyć idealną rzeczywistość, składającą się z dokładnie wyselekcjonowanych osobników, posiadających upragnione cechy oraz zdolności. Niepasujący do tej wizji są natychmiast usuwani. Ja nie poddałam się selekcji, dlatego z góry uznano mnie za wybrakowany, buntowniczy egzemplarz, który musi przestać istnieć.
     Czyżby przyszli dziś po mnie? Jeżeli tak, na pewno nie wyjdę z tego starcia cało. Mogę jednak wybrać jak zginę, a chcę to zrobić z honorem. Nie dam im tej satysfakcji. Wyciągam przed siebie nóż, celuję prosto w serce. Pragnę umrzeć szybko, możliwie bezboleśnie. Jeśli spudłuję chociaż o centymetr, śmierć przyjdzie znacznie później i stanie się agonią. Kto wie, co zrobi z ciałem wróg? Może będzie chciał przedłużyć cierpienia, rozkoszując się nim? Wybrani nie są ludźmi. Przez swoje działania zatracili wszelkie uczucia, ważne wartości, zbliżając się bardziej do potworów.
     Ręka mi drży. Boję się, co utwierdza mnie w moim człowieczeństwie. Dlaczego nie mogę tego zwyczajnie zrobić? Czemu wciąż się zastanawiam? I gdzie obrazy z całego mojego życia? Czyż nie powinny właśnie teraz pojawić się przed moimi oczami? Przecież od śmierci dzielą mnie sekundy! Waham się zbyt długo, a napastnik brutalnie wykorzystuje chwilę słabości. Dopada do mnie jednym susem, po czym wytrąca z ręki nóż, jedyną możliwość ucieczki. Gdy metal uderza o ziemię, on kopie go nogą jeszcze dalej, poza zasięg moich rąk, a potem przyciska mnie do ściany i całuje prosto w usta. Mocno, porywczo, namiętnie. Jestem zbyt zaskoczona, aby uderzyć go i spróbować stąd uciec. Stoję nieruchomo, dopóki nie dociera do mnie jego znajomy zapach, smak ust, a także ciepło rąk, które wielokrotnie wcześniej dotykały moją skórę, rozpalając ją. Jak mogłam zapomnieć o nim chociaż na moment? Jaka głupia byłam! Momentalnie się uspokajam i z radością odwzajemniam pieszczotę. Nie mam najmniejszej ochoty wypuszczać go już nigdy z rąk. On chyba myśli to samo, bo czuję jak się uśmiecha, mocniej przyciągając mnie do siebie. Wkrótce tracę oddech, pojawiają się zawroty głowy. Jestem zarówno najszczęśliwszą osobą na Ziemi, ale również zaczyna doskwierać mi gniew. Te dwa, silne, sprzeczne uczucia walczą ze sobą o dominację, a żadne nie chce odpuścić. Muszę się odsunąć, aby je przemyśleć na spokojnie. Chłopakowi się to nie podoba i nie zapomina mnie o tym poinformować.
- Cholera, Jared! - warczę, gdy w końcu udaje mi się od niego na chwilę uwolnić. Uśmiecha się bezczelnie, nie robiąc sobie nic z mojej zezłoszczonej miny. - Wiesz jakiego strachu mi napędziłeś? Miało cię tu nie być!
- Nie chciałem cię przestraszyć - odpiera, błyskawicznie poważniejąc. - To miała być tylko miła niespodzianka, ale kiedy zobaczyłem cię z tym nożem i pojąłem, co zamierzasz zrobić... Serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi. Inez, nie rób tego nigdy więcej, dobrze? Obiecujesz?
     Patrzę w jego dobre, błękitne oczy przepełnione strachem oraz miłością i stwierdzam, że nie wszyscy ludzie są źli. Jared jest przecież tego najlepszym dowodem. Mimo, że świat jaki do tej pory znaliśmy przestał istnieć, a ten nowy okazał się bestialski, on nic się nie zmienił. Od zawsze miał dobre serce i chyba właśnie przez to staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi w najgorszym z możliwych momentów. Zamiast mnie zabić przy pierwszym spotkaniu, jak zrobiłby to ktokolwiek inny, on się mną zaopiekował jak młodszą siostrą, choć był tylko odrobinę starszy. Wspólnymi siłami przetrwaliśmy najczarniejsze lata nowej rzeczywistości i dalej walczyliśmy o przeżycie, w międzyczasie zbliżając się do siebie, aż za bardzo. Z dwójki nieporadnych, zagubionych dzieciaków zmieniliśmy się nie do poznania. Odkryłam, że go pokochałam, natomiast on wyznał, że zrobił to już dawniej. Nie chciał nic wcześniej mówić, aby nie zepsuć przyjacielskiej relacji, jaka nas wtedy łączyła. Teraz oboje staliśmy się wygnańcami, uciekającymi przed śmiercią i nie mieliśmy już nic do stracenia.
- Obiecuję - wzdycham, a on uśmiecha się serdecznie i całuje mnie delikatnie w czoło. W tym momencie kocham go jeszcze mocniej niż wcześniej i przyrzekam sobie w duchu, że nigdy nic nas nie rozdzieli, nawet durne podziały, które ustalają Wybrani. Chłopak jeszcze chwilę trzyma mnie w ramionach, zanim pozwala odejść. Wracam po plecak, czując na sobie jego badawczy wzrok. Kiedy znowu staję przed nim, uświadamiam sobie, że coś nie gra. Dokładnie lustruję jego sylwetkę, choć przez otaczającą nas ciemność niewiele mogę dojrzeć. Wydaje się być cały i zdrowy, ale złe przeczucie nie chce mnie opuścić.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - pyta ze śmiechem, po czym przejmuje plecak, zarzuca go sobie na plecy i prowadzi mnie na wyższą kondygnację, nie czekając na odpowiedź. Tutaj jest znacznie jaśniej, przytulniej, ale także goręcej. Światło dzienne wpada przez trzy spore otwory w ścianie, w których kiedyś były umieszczone okna. Tak jak wszystko inne, to również nie przetrwało ataku natury. Siadam przy jednej z tych luk, a chłopak natychmiast do mnie dołącza.
- Dlaczego tu jesteś? - pytam, wtulając się w niego z utęsknieniem. Nie, żebym się nie cieszyła z jego widoku oraz bliskości, ale dobrze wiem, że nie powinno go tu teraz być. Miał wyjść z kryjówki dzień po mnie i udać się po zapasy do oddalonego o kolejny dzień drogi miasta. Jeżeli wszystko poszłoby dobrze, powinien tu wrócić dopiero pojutrze. Tym czasem zjawił się przede mną. Nie rozumiem tego i to mnie frustruje.
- Kłopoty - szepcze mi do ucha, a dźwięk ten jest tłumiony przez moje włosy. Odsuwam się od niego nieznacznie, spoglądam mu w oczu i widzę w nich wiele sprzecznych uczuć. Niepokój, ulga, gniew, radość, strach, determinacja. Przechodzą one również na mnie. Kleją się do mojej spokojnej duszy, niczym trujące nitki pajęczyny jadowitego pająka, od których roi się w okolicy. Sprawiają, że sama zaczynam się stresować. - Będziemy musieli poszukać nowej kryjówki w najbliższym czasie, Inez. Wybrani znowu poszerzają swoje granice. Widziałem ich maszyny jakieś półgodziny drogi stąd. Stawiają nowe budynki tuż przed przełęczą. Jak myślisz, ile czasu zajmie im dotarcie i tutaj? Zrównanie magazynu z powierzchnią ziemi to dla nich drobnostka, a wolałbym, żeby nie wzięli się za to, gdy smacznie śpimy.
     Próbuje żartować, uśmiecha się, ale mi wcale nie jest do śmiechu. Jeżeli Wybranym tak dobrze idzie budowa nowego miasta, musieli znacznie wzmocnić swoje siły. Może ogłosili kolejny pobór? Szansę dla takim jak my na lepsze życie. Ilu z tych biednych ludzi, ciągle nękanych przez strach i niepewność, zaryzykowałoby i udało się do Komisji? Nie chcę nawet o tym myśleć, ale informacje, które dostarcza mi Jared, niepokoją mnie. Przecież nie zawsze tak było.
     Na początku Wybrani nie stanowili żadnego zagrożenia. Tuż po końcowej katastrofie, która pozbawiła życia ostatnie, nieodporne jednostki, byli jednymi z nas. Tak jak my, wpadli w panikę, szukali ratunku i sposobu na przebudzenie się z tego koszmaru. Nie pamiętam dokładnie tamtego okresu. Miałam wtedy cztery, może pięć lat. Jared był ode mnie tylko o dwa lata starszy. W wyobraźni pozostał mi jednak wyraźny obraz matki klękającej na kolanach, drżącej, płaczącej po utracie większości rodziny. Tak jak wszyscy opłakiwała swoich bliskich. Na całej Ziemi pozostało niewielu ludzi. Liczbę tę można by zamknąć w kilku setkach, co najwyżej tysiącach. Z wielomiliardowej społeczności pozostały żałosne szczątki.
     Również z samej planety nie zostało zbyt wiele. Siedem cudnych, różnorodnych kontynentów przekształciło się w jeden, wielkościowo porównywalny do rozległości dawnej Europy. Resztę pokryła woda, zabierając wspomnienia wcześniejszego życia. Brutalne zmiany dotknęły też klimat. Do tej pory każdy obszar położony był w swojej strefie, a teraz strefy te zostały połączone w jedno. Na północy nowego kontynentu panuje sroga, niemal arktyczna zima, podczas gdy na południu doskwiera afrykański żar. Na wschodzie oraz zachodzie oba klimaty mieszają się, przez co te tereny są najliczniej zamieszkanymi.
     Dobra materialne w większości nie przetrwały. Domy, samochody, maszyny, elektronika - to wszystko zostało zniszczone lub przynajmniej uszkodzone. W całości uchowały się tylko pojedyncze sztuki. Ten, kto je posiadł mógł nazwać się prawdziwym bogaczem. I właśnie w tym momencie nastąpił podział na lepszych oraz gorszych. Ktoś dostrzegł bowiem w tragedii, szansę na ukształtowanie nowego świata, a także na zdobycie władzy. Od tej pory rozpoczęła się szaleńcza pogoń o to, kto szybciej zdobędzie więcej drogocennych przedmiotów. Rodziny rozpadały się. Krewni mordowali się nawzajem. To były okropne, najczarniejsze lata w nowej rzeczywistości. Do władzy doszła grupa ludzi, która uznała się za godnych, aby zbudować nową cywilizację. Wciąż dochodziło wśród nich do sprzeczek i konfliktów. Nadal brakowało im maszyn, narzędzi, ale postanowili spróbować.
     Nie wszyscy jednak na równi mieli dostąpić zaszczytu brania udziału w dziele stworzenia. Utworzono specjalną Komisję, w której skład wchodzili najbogatsi. Jej celem było wyselekcjonowanie ludzi wartościowych i tych, których należało bezzwłocznie usunąć. Każdy miał obowiązek stawić się na wezwanie. Przechodził je albo pozytywnie, albo nigdy już nie opuścił murów Instytutu żywy. Moja mama oraz dziadek Jareda okazali się niedostatecznie dobrzy...
     Z roku na rok autorytet Wybranych wzrastał. Zdobywali kolejne przedmioty, zagarniali nowe ziemie, a także uczyli się konstruować własne maszyny, nowoczesne bronie, wznosić budowle. Obecnie są potęgą. Niebezpieczną i śmiercionośną.
- Inez... - Z przemyśleń wyrywa mnie zaniepokojony głos Jareda. Uświadamiam sobie, że od dłuższego czasu się nie odzywam, tylko patrzę pustym wzrokiem w jeden punkt na ścianie. Chcę zatuszować ten nietakt, więc uśmiecham się do niego pokrzepiająco.
- Tak, masz rację - mówię. - Powinniśmy poszukać nowej kryjówki. Zaczniemy od jutra, a teraz zjedzmy coś, bo jestem okropnie głodna.
     Sięgam do plecaka po żywność, zbywając wszelkie problemy na później. Nie chcę teraz myśleć o tym, co czeka nas za kilka godzin, lecz przykre myśli i tak cisną mi się do głowy.




No więc tak, oczywiście nie wytrzymałam do czerwca. To głupie zwłaszcza, że do poprzedniego opowiadania jeszcze nie mam gotowego następnego rozdziału i nie zapowiada się, aby miało się to w najbliższych dniach zmienić, chyba, że nagle mnie olśni. W każdym razie mamy za sobą pierwszy rozdział. Na razie dużo informacji, dużo powrotów do przeszłości i stosunkowo mało akcji, ale to szybko się zmieni. Póki co musiałam zarysować całą sytuację oraz wprowadzić naszych głównych bohaterów. Czy mi się to udało? To już wy oceńcie, ja siedzę cicho co by nie marudzić od samego początku. 
W sumie nie jestem pewna czy spodoba wam się ta narracja, bo do tej pory uparcie trzymałam się czasu przeszłego, a mimo to postanowiłam spróbować czegoś nowego i na razie pisze mi się naprawdę dobrze. 
Może się nie zawiedziecie. Tak dla umilenia czasu chętnych zapraszam na mój blog ze zdjęciami, który przeżył swoją reaktywację. Można pooglądać sobie w wolnej chwili i po krytykować do woli ;)






50 komentarzy:

  1. haha, wiedziałam, że powoli i ty zarazisz się tą narracją! :D nie wiem czemu, ale mi czasem wystarczy przeczytam parę zdań w czasie teraźniejszych i potem już sama nie umiem nic napisać w przeszłym ^^ Cieszę się, że Ty się tego chwyciłaś, bo naprawdę fajnie się wtedy czyta, ale chyba tylko wtedy, gdy jest narrator pierwszoosobowy. Tutaj taki jest, także git :D
    Wciągnęlam się od początku! Uwielbiam taką fabułę, takie wątki, coś w stylu Igrzysk Śmierci chodzi mi to, że jest daleka przyszłość, nowy świat, nowa rzeczywistość - jaaa!! Cieszę się ogromnie, że nie dotrwałaś do czerwca i będę się modlić o wenę dla ciebie, bo jestem już złakniona następnego rozdziału :D
    Jared i Inez - oj, nie wierzę, że zrobiłaś nam parkę, ale oczywiście, to tylko cieszy mnie bardziej. I ... nie wiem co jeszzce powiedzieć. Jest idealnie. A ja czekam na następny, niecierpliwie :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. aha, jeszcze jedno :D nie musisz mnie informować na blogu o nowościach, dodałam Cię do obserwowanych, oczywiście, także oszczędziłam ci wysiłku :) Nie musisz dziękować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraziłam się czytając Igrzyska Śmierci, a po lekturze twojego opowiadania stwierdziłam, że jak będę zaczynać nowe opowiadanie, to muszę koniecznie spróbować xD
      A wiesz, że mi też teraz ciężko przerzucić się na czas przeszły? Pisałam poprzedni rozdział na Granicę i gdzieś w połowie skapnęłam się, że piszę w złej perspektywie. Nie ma to jak własne gapiostwo :D
      Ja cię mogę uspokoić, że następny rozdział i jeszcze kolejny są już prawie gotowe. Pozostało mi jedynie przepisać tylko do worda, poprawić błędy i voila!
      Para to nie w moim stylu, prawda? ^^ Zawsze tworzę pojedyncze postacie i komplikuję im życie. No, ale kto powiedział, że tej parce nie postawię kilka przeszkód na drodze? (tutaj następuje złowieszczy śmiech xD)
      I ok, nie będę cię już informować :) Sama chyba przyznasz, że obserwowanie jest o wiele wygodniejsze, prawda?
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Podziwiam, podziwiam! W życiu nie potrafiłabym pisać w pierwszej osobie, a już na pewno nie w czasie teraźniejszym. Po prostu przekracza to moje wątpliwe umiejętności, dlatego, naprawdę, szacun, ziomeczku!!!
    Myślałam, że będę pierwsza, ale oczywiście The Neverland mnie uprzedziła. Super ma! ;/
    Ej, naprawdę? Jak czytałam ten rozdział to... przeniosłam się do zupełnie innego świata. Wszędzie dookoła widziałam tę pustkę, która opanowała świat. Czułam to czyhające z każdej strony niebezpieczeństwo, gotowe w każdej chwili zagrozić mojemu życiu o.O
    Wręcz doskonale odzwierciedliłaś chaos, który zapanował na Ziemi. I ta selekcja na ludzi i podludzi - zupełnie jak podczas drugiej wojny światowej. Wiesz, wojna jest dla mnie ważnym i niesamowicie ciekawym tematem, wiec widząc chociaż drobne powiązania z nią, moje oczy stają się dwiema gwiazdkami. Mam nadzieję, że ukażesz także psychikę tych, którzy rozpoczęli ten podział, bo nie ukrywam, iż bardzo mnie to interesuje.
    Jak na razie jednak wszystko się dopiero zaczyna. Zdaje się, że zanosi się na długą, żmudną walkę o własne przetrwanie. oj, podoba mi się ten pomysł, podoba!
    Tak więc trzymam kciuki, żeby wena się Ciebie trzymała, ale także błagam, aby powróciła ta na Granicę Przebudzenia. Bo ja chcę Cole'a -.- Nie wiem jak Ty to robisz, ale uwielbiam postacie męskie, które kreujesz o.O
    P.S: Kiedy Freya. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziomeczku, ty mnie nie strasz, bo miałam masę wątpliwości przed rozpoczęciem tej narracji. Mam nadzieję, że nie jest to jeden z moich słomianych zapałów, który przerośnie moje możliwości :D
      TheNeverland zawsze na posterunku ^^ Ale ja u ciebie byłam pierwsza i mam zaciesz niesamowity!
      No to ja się bardzo cieszę, że zdołałam tak wpłynąć na czyjąś wyobraźnię ^^ Jak sama pisałam to coś powyżej nie miałam trudności z wyobrażeniem sobie nowego świata, ale coś sobie stworzyć, a przelać to na papier (worda) to dwie różne rzeczy.
      Tak! Pomysł na podział zaczerpnęłam z wojennej tematyki. Ostatnio na religii oglądaliśmy właśnie o tym film. Tylko tam bardziej chodziło o aborcję, ale podobne ramy czasowe! No nie powiem, dawno mnie żaden film dokumentalny tak bardzo nie zainteresował.
      A ja mam nadzieję, ze uda mi się dobrze ukazać to co mam wam do przekazania.
      Nasza urocza dwójeczka miłego życia nie będzie miała. Ty to już wiesz najlepiej, bo już trochę mnie poznałaś, haha :D
      Wena nieśmiało się do mnie uśmiecha, więc może do końca tygodnia coś z tego jednak będzie ;)
      No bo ja wolę męskich bohaterów! I chyba właśnie przez to tak to widać, hah. Cole będzie, będzie. Wszak następny rozdział do niego należy. Ale może i Jared oraz pozostali bohaterowie tego opowiadania zyskają twoją sympatię ;)
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję pięknie za komentarz!

      Usuń
    2. Wiesz, Neidowi się udało, Cole'owi się udało, Willowi się udało... Jared ma imię jak Jared Leto <3 Zapowiada się naprawdę bardzo, bardzo dobrze! Więc... Oj, nie zdziwiłabym się, gdyby się tak stało, haha xd

      Usuń
  4. Och to opowiadanie zapowiada się na prawdę świetnie! Po pierwsze dystopia. Mówiłam już kiedyś, że kocham takie opowiadania? Zawsze jest w nich coś magicznego, coś co przykuwa uwagę.
    Przez pierwszych kilka linijek twoje opowiadanie skojarzyło mi się z Intruzem. Wątpiłak jednak w to, że twoje opowiadanie może być podobne do czegokolwiek. (one są jedyne w swoim rodzaju^.^) imię Jerad też kojarzy mi się z Intruzem, jak jednak nadzieję, że szybko to minie.
    Strasznie spodobało mi się imię głównej bohaterki. Inez. Lubię takie mało znane imiona. Wtedy na pewno wiadomo, że z nikim innym mi się nie będą kojarzyć.
    No i mam prośbę więcej taki długi rozdziałów!
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cieszę się niezmiernie, że opowiadanie przypadło ci do gustu :)
      Intruz? Ten Stephanie Meyer? Książki co prawda nie czytałam, ale z koleżanką nie tak dawno byłyśmy w kinie na filmie. Po opisie oczekiwałam czegoś innego, ale w sumie nie był tak tragiczny. Aż muszę przy okazji zapoznać się z książką ^^
      Imion zwykle szukam po aktorach lub sportowcach, a czasami sięgam do mitologii. W tym wypadku raczej to było to pierwsze. Inez jakoś tak rzuciło mi się w oczy, bo dość unikalne sama przyznasz ;)
      Oczywiście postaram się wstawiać dłuższe rozdziały, zwłaszcza, że będą się one ukazywać tutaj dużo rzadziej niż na Granicy ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. najpierw przeczytałam rozdział, potem Twój dopisek odautorski i potem znów wróciłam do rozdziału, bo kiedy czytałam, to nawet nie zauważyłam że był w czasie teraźniejszym. no i oczywiście dopiero jak się dowiedziałam, to przypomniało mi się, że nie lubię czasu teraźniejszego, ale skoro czytając nie zwróciłam uwagi, to nie będę marudzić ^^ nie ważne... piszę bzdury.
    Nie lubię pierwszych rozdziałów. ja zawsze się ich boję i zazwyczaj poprawiam i edytuję po stokroć. mam wrażenie, że jak pierwszy rozdział nie wyjdzie to koniec... czytelnik rzuci książkę w kąt lub już nigdy nie wróci na mojego bloga.
    będę więc szczera. faktycznie trochę ogólnikowy i opisowy. oczywiście nie był zły, ale brakowało w nim jakiegoś spektakularnego momentu. chociażby na końcu, aby z utęsknieniem chciało sie czytać dalej. Rozumiesz, co mam na myśli?
    Ale teraz pozytywy, koniec marudzenia. (musisz mi wybaczyć, zmęczona jestem) strasznie spodobał mi się opis tego świata. był taki plastyczny i... ciekawy. ale mam szczerą nadzieję, że nie dożyję nigdy takich czasów :P
    No i Inez. Lubię takie twarde charaktery.
    napiszę jeszcze, że mam nadzieję, że kolejny post będzie dłuższy i uciekam, bo stygnie mi herbatka.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ci powiem, że również strasznie obawiałam się publikacji tego rozdziału. Najpierw wydawał mi się całkiem spoko, ale gdy przeczytałam go po raz enty zmieniłam zdanie. Zaczęłam poprawiać, a w rezultacie chyba trochę nawet namieszałam. Cóż nie lubię początków. Chyba dlatego, że tak jak wspomniałaś dużo od nich zależy. W każdym razie wolałam go już opublikować tak jak jest, niż jeszcze bardziej wszystko komplikować.
      Mi w sumie czas w którym piszę czy czytam jest obojętny, a że zawsze trzymałam się kurczowo tej przeszłej formy, postanowiłam spróbować czegoś nowego. Jak nie wyjdzie, to wrócę do starego sprawdzonego sposobu :)
      Spektakularnych momentów jeszcze trochę będzie w tym opowiadaniu, więc spokojnie. Może tak źle nie będzie ^^ Ale oczywiście rozumiem. Zabrakło tu jakieś puenty, która zrobiłaby na was większe wrażenie. Tu już nic nie będę kombinować, ale w co po niektórych następnych rozdziałach oczywiście to uwzględnię :)
      A przepraszać nie masz za co. Marudzenie i konstruktywna krytyka są potrzebne ^^
      Oczywiście dziękuję ci za nie, jak i za cały komentarz.
      Pozdrawiam serdecznie i życzę smacznego (Czy przy piciu herbaty też się tego życzy? A zresztą, olać to :D)

      Usuń
    2. olać to herbatą :P a kiedy czytałam odpowiedź piłam już kolejną. jestem uzależniona.
      ja nie mówię, że było źle,tylko że czułam niedosyt :D

      Usuń
    3. Dobra herbatka nie jest zła ^^ Czy to na rozpoczęcie, zakończenie dnia, a także w jego trakcie. Całkowicie popieram twoje uzależnienie i przyłączam się do grona herbatoholików :D

      Usuń
  6. Zaczyna mi się podobać to opowiadanie. Moje pierwsze skojarzenie podczas lektury to książka "Intruz", czytałaś może? Tam też był Jared, i był motyw ludzi, którzy się ukrywali i starali przeżyć. W każdym razie, bardzo lubię tę książkę więc myślę, że i twoje opowiadanie mogę polubić. Dotychczas zawsze podobały mi się twoje twórczości, szczególnie dwa ostatnie opowiadania.
    Cieszę się, że tak dokładnie zakreślasz świat przedstawiony, przytaczając te historie o Wybranych oraz o stopniowym kształtowaniu się nowego ładu po, że tak się wyrażę, końcu świata. To przykre, że ludzie, zamiast się wspierać, kiedy zostało ich tak niewielu, zwrócili się przeciwko sobie. Inez zapewne musiała bardzo szybko pozbyć się złudzeń i nauczyć się sobie radzić (zresztą przy tej scenie, kiedy wchodzi do tej hali i zaczaja się na nią Jared też miałam skojarzenia z "Intruzem"). Wydaje się być ciekawą, twardą bohaterką, co mnie cieszy.
    Choć nie było jeszcze jakiejś wartkiej akcji, to jednak mi się bardzo podobało. I był też moment niepewności, szczerze mówiąc, myślałam, że faktycznie ktoś zły się tam zaczaił i się na nią rzucił, więc zaskoczyło mnie pojawienie się Jareda.
    Wgl, jak widzę, piszesz w czasie teraźniejszym? Wow. To w sumie dość trudny czas, choć ja na samym początku mieszałam teraźniejszy z przeszłym, ale później przerzuciłam się już na sam przeszły ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Intruza czytać, nie czytałam. Jednak stosunkowo niedawno oglądałam film na podstawie tej książki, może stąd też takie podobieństwo. W każdym razie nie zamierzone ;)
      Tak, właśnie na sam początek zaplanowałam sobie przedstawienie świata, miejsca akcji. Akcję zepchnęłam trochę na dalszy plan, ale wcale o niej nie zapomniałam.
      Ja sama właśnie takiego zachowania spodziewałabym się po ludziach, gdyby coś podobnego wydarzyło się w naszym świecie. Wiem, wiem okropna jestem, że nie wierzę w ludzi, a w przynajmniej ich większość :P
      Inez jest twarda, musi być, aby przeżyć w takich warunkach, a jednocześnie ma w sobie wiele innych uczuć, które wyjdą na jaw w dalszej części.
      Hah, porwałam się na ten teraźniejszy czas jak na słońce z motyką. Nigdy nie próbowałam czegoś podobnego, wiec najwyżej okaże się to wielką klapą i wrócę grzecznie do poprzedniego stylu. Trzeba w końcu wykazać się jakimś optymizmem :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Podoba mi się Twój styl. Stworzyłaś piękne opisy oraz świetnie oddajesz uczucia głównej bohaterki. Swoja drogą - dziewczyna ma ogromnie przewalone i aż mi włos staje dęba na głowie, gdy pomyślę w jak strasznych czasach przyszło jej żyć. W Twoim opowiadaniu wszystko może się zdarzyć i to mnie przeraża. W każdej chwili ktoś może odebrać jej ukochanego, zniszczyć chęć istnienia, a na końcu uśmiercić... nie mam pojęcia jak zaplanowałaś dalszą część tej historii, ale będę śledziła następne rozdziały z zapartym tchem. Czuję, że bohaterka będzie musiała przejść przez prawdziwe piekło i na pewno wiele straci, ale może również wiele zyska? Świetne!
    Czekam na kolejny rozdział z utęsknieniem i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Opisy odkąd pamiętam były moją słabą stroną i zawsze dostałam przez nie po łbie. Dlatego cieszę się, że dało się zauważyć jakiś progres ^^
      Fakt, Inez ani Jared zbyt łatwego życia mieć nie będzie. Przecież wiesz, jak ja lubię znęcać się nad postaciami wszelkiej maści :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Zawitałam również tutaj :) Mnie osobiście dobrze się czyta narrację w czasie teraźniejszym, właściwie jest to dla mnie bez różnicy. A co do tematyki opowiadania - kojarzy mi się ona z "Intruzem" Stephenie Meyer, a to jedna z moich ulubionych książek. Podziwiam Cię za wybranie takiej tematyki, bo według mnie wcale nie jest łatwa :)
    Ta cała podróż Inez do kryjówki była naznaczona tak ogromnym napięciem i strachem dziewczyny, że te wszystkie emocje wydawały się niemal namacalne. Cały czas się o nią bałam, kiedy w tym strasznym upale przemykała do opuszczonego magazynu, ale największą grozę przeżyłam, gdy pojawił się odgłos kroków. Z tego miejsca muszę Ci pogratulować znakomitego opisu całej sytuacji. Uczucia oddane niesamowicie, napięcie budowałaś z każdym kolejnym zdaniem, wczuwałam się w tę scenę wyjątkowo mocno. Równie wielką ulgę przeżyłam, gdy tym "zagrożeniem" okazał się ukochany Inez! Już myślałam, że ona naprawdę popełni samobójstwo, byleby samodzielnie zadecydować o własnym losie. Pojawienie się Jareda nieco mnie uspokoiło, przy czym podoba mi się fakt, że nawet w tak trudnych warunkach zakwitła miłość, ale niestety niepokoję się o tak szybkim rozwoju cywilizacji Wybranych. Nasi bohaterowie znów będą musieli uciekać, a przecież tak nie można w nieskończoność. Cóż, zobaczymy, jak to się potoczy.
    Dodałam do obserwowanych, więc będę wpadać :)
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Mi tak zarówno jedną jak i drugą narrację czyta się całkiem w porządku. Trochę bałam zaczynać się w czasie teraźniejszym, bo nigdy sama tego nie próbowałam, ale ponoć do odważnych świat należy ;)
      Bardzo się cieszę, że całość ci się spodobała, a mi udało się wpłynąć na czyjąś wyobraźnię. To miłe ^^
      Co do dalszych losów tej dwójeczki... Tradycyjnie już milczę, co by zbyt dużo szczegółów nie zdradzić.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. Tak sobie czytałam ten rozdział, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że Twoja wizja przyszłości jest jak najbardziej prawdopodobna, chociaż, oczywiście, bardzo brutalna. Jeden kontynent, w dodatku te zmieszane klimaty i jeszcze na domiar złego ludzie, którzy w takich warunkach wbrew własnej opinii tak naprawdę utrudniają sobie tylko życie, a nie budują nowe, lepsze społeczeństwo. Przeżyła garstka ludzi, więc przynajmniej według mnie powinni się zjednoczyć i współpracować, a nie dzielić na lepszych i gorszych i jeszcze 'ci lepsi' zabijają 'tych gorszych', a przecież w takich warunkach żadne życie nie powinno być marnowane w taki sposób. Nie mogę zrozumieć postępowania Wybranych, przeraża mnie także ich prawdziwość, bo nawet w naszych czasach znajdują się podobne potwory, więc co się dziwić, że podczas apokalipsy również znalazła się grupa tych żądnych władzy i kosztowności. Współczuję Inez i Jaredowi tych ciągłych ucieczek, by ratować swoje życie. Coś tak podejrzewam, że w późniejszych rozdziałach mogą ich dopaść, a wówczas zostaną postawieni przed Komisją, bo Ty przecież uwielbiasz komplikować swoim bohaterom życie.
    Bardzo mi się podobało, opowiadanie zdecydowanie jest utrzymane w jednej z moich ulubionych tematyk, a poza tym czas teraźniejszy uważam za ciekawy zabieg, chociaż wiesz, że nawet nie zauważyłam z początku, że piszesz w innym czasie niż zazwyczaj? :D Dopiero przy dialogach coś mi zaczęło świtać, gdy przeczytałam słowa typu "warczę" czy "odpiera". Piszesz niezwykle płynnie i wciągając, więc co się dziwić ;)
    Niecierpliwie wyczekuję nowości i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz!
      Czy wizja jest prawdopodobna? Tego nie wiem, ale właśnie mniej więcej w ten sposób wyobrażam sobie naszą kochaną planetę za ileś tam setek lat. A może nawet i gorzej? Oby nigdy się tak nie stało, choć obserwując to co dzieje się obecnie w pogodzie... No to jest przerażające.
      Wśród ludzi już teraz istnieje podział na lepszych i gorszych, ale ja trooszeeeńkę go wzmocniłam na potrzeby opowiadania ;) No, ale oczywiście masz rację. Tutaj ludzie postępują idiotycznie. Zamiast wspólnymi siłami starać się przeżyć, odbudować to co było kiedyś, oni niszczą samych siebie i zapewniam, że to zbyt dobrze się nie skończy.
      Co się wydarzy w następnych rozdziałach, tego oczywiście ci nie zdradzę. Choć masz rację z tym komplikowaniem życia bohaterom - to moje ukochane hobby xD
      Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  10. Przede wszystkim zacznę od tego, że rozdział bardzo mi się podobał, a już w szczególności tematyka, której się podjęłaś. Mimo że sporo podstawowych kwestii zostało wyjaśnionych to i tak mam jeszcze mnóstwo pytań odnośnie tego, jak to wszystko funkcjonuje i mam nadzieję, że niebawem wszystko będzie bardziej się rozwijać. Z chęcią dowiedziałbym się też, jak żyją ci "lepsi", ale na razie nie mam co marudzić, bo w końcu to dopiero początek.
    Inez i Jared znajdują się w naprawdę paskudnej sytuacji, nie zazdroszczę im. To musi być okropne, gdy ciągle trzeba martwić się o kolejny dzień, o swoje życie, kryjówkę, jedzenie. Tak naprawdę nigdy nie znajdą wytchnienia, a z kolejnym dniem może być nawet hożej. Zastanawiam się, jak będą sobie dalej radzić.
    Rzeczywiście w dość specyficzny sposób piszesz to opowiadanie, gdyż czas teraźniejszy jest dużo trudniejszy od przeszłego. W czytaniu też trochę odbiera się różnice, ale myślę, że przy drugim i trzecim rozdziale już się wbiję w tekst.
    Jeżeli komentarz wyszedł trochę nieskładnie, to przepraszam, bo po dwunastu godzinach w szkole ledwo żyję.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Cieszę się niezmiernie, że rozdział jak i tematyka przypadły ci do gustu :) Oczywiście kolejne wyjaśnienia będą pojawiać się stopniowo, jak również kolejne tajemnice, bo nie byłabym sobą, gdybym i ich nie namnożyła w tym opowiadaniu. Póki co to dopiero początek, później akcja znacznie się rozkręci, a przynajmniej mam taką nadzieję.
      Inez i Jared nie mają łatwego życia. Tylko czy którykolwiek z moich bohaterów ma lepiej? Ciężko stwierdzić, heh :)
      Co do czasu... Czy ja wiem czy ten teraźniejszy jest trudniejszy? Na pewno inny, tego nie można mu odmówić. Jednak ten rozdział pisało mi się całkiem w porządku, mimo że na początku okropnie się go bałam. Mam nadzieję, że z pozostałymi będzie podobnie ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Oh! Bardzo mi się podobało! Jeszcze nie czytałam w internecie opowiadania postapokaliptycznego, a ty wykreowałaś niesamowicie interesujący świat. Brutalny, ale bardzo interesujący. Od razu przesuwają mi się przed oczami obrazy ze wszystkich filmów, które obejrzałam i aż dopada mnie gęsia skórka. Nie dałabym rady chyba w takim świecie. Wspaniale konstruujesz opisy. Gdy czytałam o upale, ciało prawie się zasugerowało i też zaczęło schnąć mi w gardle. Wszystko jest takie barwne, żywe, jakbym patrzyła na twój świat przez okno. Bardzo ciekawi mnie grupa Wybranych oraz świat, który próbują stworzyć. Dodaję do linków, obserwowanych i jeżeli informujesz o rozdziałach, to bardzo o to poproszę! Zapraszam również do siebie. Zupełnie inny klimat, ale może ci się spodoba?

    |korona-kruka.blogspot.com|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :)
      Fakt, życie w takim świecie musi być niesamowicie trudne. Codziennie zmagać się z wszelkimi zagrożeniami, które czyhają na każdym kroku. Nie mam pojęcia czy sama bym im podołała. A co tyczy się naszych bohaterów... No tu już milczę, bo za dużo byście wiedzieli :)
      Oczywiście mogę cię informować o nowych rozdziałach. A do ciebie wpadnę w wolnej chwili, najpewniej w weekend :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Nawet nie zauważyłam, że pisałaś w czasie teraźniejszym, dopiero po twoim dopisku się zorientowałam. To tyle, jeśli chodzi o moje dokładne czytania XD
    Ogólnie rozdział mi się podobał. Chociaż wolę, kiedy opowiadanie rozpoczyna się jakimś wielkim BUM, żebym nie miała czasy na złapanie oddechu, a dopiero potem, krok po kroku, kęs po kęsie, odkrywać wszystkie tajemnice. Anyway, przedstawiasz swoją wizję świata po apokalipsie - który nawiasem mówiąc, bardzo mi się podoba. Uwielbiam takie czarne scenariusze! No i chyba polubię chyba główną bohaterkę. Jest twarda, dojrzała, umie sobie poradzić - ma pełną świadomość, co dzieje się wokoło. trzy raz tak :D
    A i proszę o nieinformowanie mnie na blogu, mam twojego bloga w obserwowanych, więc to niepotrzebne:)
    Pozdrawiam!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Hah, a ja myślałam, że właśnie czas rzuci się w oczy jako pierwszy i dużo osób się tym zniechęci, więc będę musiała wrzucić to opowiadanie do kosza :D Ale cieszę się, że jednak tak się nie stało.
      Wielkie BUM będzie, jeszcze będziecie mieć dość tych moich zagmatwanych sytuacji i niespodziewanych końcówek. No, ale to wiedzą już najlepiej ci, którzy coś tam mojego podczytywali wcześniej xD Z góry wszystkich za to przepraszam, haha.
      I aż kamulec spadł mi z serducha, że mimo wszystko rozdział ci się spodobał! Jeżeli lubisz czarne scenariusze to raczej znajdziesz coś tu dla siebie, bo sama jestem ich wielką fanką ;)
      Hej, czyli przeszłam przez casting? Pora na program na żywo? :D
      Oczywiście, nie będę cię informować. Sama korzystam z opcji obserwowania, bo jest to dużo szybsze i może nawet przyjemniejsze niż spamowanie po blogach ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Hej, hej :)
    Jak ja się cieszę, że dziwnym przypadkiem tutaj dotarłam.
    Piszesz niesamowicie. Aż mam ochotę postawić myślnik oddzielając każde słowo. Naprawdę jestem zaskoczona, że potrafisz stworzyć takie opowiadanie. Oczywiście pozytywnym sensie. Ciężko jest pisać o świecie po apokalipsie, bo przyznajmy, ten temat był wielokrotnie powielany w wielu książkach. A wymyślenie czegoś całkiem nowego jest bardzo trudne. I Tobie się to udało. Zaskakujący jest również fakt, że bohaterowie od razu są w sobie zakochani. Zazwyczaj uczucie rodzi się między nimi w trakcie ucieczki. A tu proszę :) Jednak mam dziwne wrażenie, że z Jareda to takie małe, ukryte ziółko. Albo po prostu się myślę i moja intuicja do niczego się nie nadaje. Z początku myślałam, że jest to jakiś ff "Intruza", ale potem doszłam do wniosku, że może tamta książka była tylko inspiracją. Oczywiście, o ile ją czytałaś.
    Znowu piszę coś nie na temat.
    Podoba mi się Twój styl pisania. Nie jest prosty, ale też nie górnolotny. Potrafisz opisać każdy najmniejszy element w taki sposób, że trudno jest się oderwać od treści. A często mi się zdarza, że przeskakuje jakieś fragmenty. Tutaj nie miałam tego problemu. Może dlatego, że jestem zafascynowana Twoją wizją nowego życia na Ziemii? Wybrańcy, którzy chcą stworzyć nową cywilizację, nowy świat, wymordować tych, którzy się nie nadają do życia z nimi. Podoba mi się. To jest zupełnie coś innego, więc chętnie zostanę tutaj na dłużej.

    Zapraszam do siebie :)
    Ściskam, Donna W.
    [ trzy-wspomnienia ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam i dziękuję za komentarz!
      Strasznie miło zrobiło mi się czytają te wszystkie słowa. Cieszę się niezmiernie, że opowiadanie przypadło ci do gustu, a świat przedstawiony nie przeraził ^^
      Ogólnie stworzenie czegoś nowego i unikalnego we współczesnym świecie, bogatym w tyle wspaniałych literackich dzieł jest czymś trudnym, ale wcale nie nieosiągalnym. Mam nadzieję chociaż w jakimś malutkim stopniu mi się to uda.
      Postanowiłam stworzyć zakochaną parę, bo wszelkie wcześniejsze układy już przewałkowałam w poprzednich opowiadaniach i teraz sobie coś takiego ubzdurałam.
      Jared to ryzykant i to "niezłe ziółko' może nawet do niego pasuje :D
      Intruza nie czytałam, ale film oglądałam niedawno. Może dlatego pojawiło się jakieś podobieństwo, ale niezamierzone. Ogólnie nie lubię tworzyć ff. Wolę stworzyć swój świat od podstaw, może jedynie odrobinę wzorując się na czymś innym ;)
      Cieszę się, że postanowiłaś zostać na dłużej i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
      Do ciebie wpadnę najprawdopodobniej w weekend, jeśli przeżyję jutrzejszy wycisk w szkole ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dlaczego miałby mnie przerazić? Jeszcze trochę, a krzyczałabym, że kreujesz go doskonale :)
      Niestety nie miałam możliwości czytać twoich poprzednich tworów, ale gdy na wakacjach znajdę trochę czasu to chętnie się za coś zabiorę.
      Nie znam jeszcze Jareda ;d Ale czekam na kolejne rozdziały, żeby się przekonać czy tym ryzykantem faktycznie jest.

      Usuń
  14. Bardzo dobrze, że nie wytrzymałaś do czerwca (chociaż może powinnam się zamknąć, bo znowu jestem spóźniona...), bo byłam strasznie ciekawa, co wymyśliłaś.
    Ja również nie zorientowałam się, że piszesz w czasie teraźniejszym - zresztą, czytając Igrzyska Śmierci zauważyłam to dopiero pod koniec pierwszego tomu, więc tak, taki ze mnie spostrzegawczy czytelnik... Narracja idzie ci całkiem dobrze, moim skromnym zdaniem, więc bez obaw, pisz tak dalej ^^
    Mniej więcej zakreśliłaś obraz społeczeństwa po katastrofie i osobiście jestem żądna większej ilości informacji, szczególnie o tym, jak żyją Wybrani.
    Pewnie już to kilka razy mówiłam na Granicy, ale umiesz wczuć się w bohatera. Czuć było napięcie towarzyszące Inez podróży do kryjówki, a i strach, kiedy okazało się, że ktoś dotarł tam przed nią. No właśnie - Jared! Ją opieprzył, że chciała się zabić w obliczu zagrożenia, a sam paskudnie ją wystraszył. Ja wiem, musiał być czujny na wypadek, gdyby to nie była ona, ale kurczę, chyba bym się na niego porządnie wściekła.
    W każdym razie wydają się sympatyczną parą. Z pewnością są to odważni, zaradni ludzie, skoro udało im się tyle przeżyć w tak wrogim świecie. Nie mam zielonego pojęcia i nie próbuję zgadywać, co ich dalej spotka, ale na pewno nie będzie to nic miłego.
    Ogólnie mówiąc: podobało mi się ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie chwal mnie! Tu nie ma nic do pochwały, moją słabą wolę trzeba tępić dopóki nie jest na to jeszcze za późno :D Bo niedługo przejmie ona nade mną całkowitą kontrolę i wtedy będzie dopiero lipa!
      Mogę szczerze powiedzieć, że polubiłam tą narrację, choć wcześniej strasznie się jej obawiałam.
      To dopiero początki, więc możesz być pewna, że więcej informacji jeszcze się tutaj pojawi. Nie tylko o Wybranych, ale o innych postaciach również. W tym o Jaredzie i Inez też :)
      Bardzo dziękuję ci za tyle miłych słów.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Jak to nie chwal?
      Następnym razem mam pogryźć? xD Tylko nie za bardzo jest za co, a chwalić - owszem ^^

      Usuń
    3. A możesz nawet i pogryźć, jeżeli nie opublikuję o wyznaczonej porze :D Staram się ćwiczyć swoją wolę, ale jak widać zbyt dobrze mi to nie wychodzi. Chociaż dzisiaj zrobiłam jakiś postęp - nie dodałam dzisiaj nowego rozdziału choć strasznie mnie korciło. Będzie jutro tak jak sobie to ustaliłam ^^

      Usuń
  15. Ja także coraz bardziej lubię to opowiadanie. Jest ciekawe, pełne pięknych opisów no i fabuła zaczyna się wykluwać xD

    Jest naprawdę pięknie! Narracja pierwszoosobowa to moim zdaniem pryszcz, ale nie pogubić się w czasach no to dopiero trzeba mieć dryg. Tobie się udało. :)
    Swoją drogą - narracja idzie Ci wręcz po mistrzowsku :d

    Przyznam Ci, że strasznie polubiłam Jareda. Nie wiem za co tak do końca, ale ten bohater robi pozytywne wrażenie. Inez też ubóstwiam, ale Jareda bardziej. Wiadomka - jestem dziewczyną, więc wolę facetów, no ^^

    Czytało się przyjemnie. Jesteś naprawdę zdolną osobą i kocham czytać Twoje dzieła!

    Pozdrawiam.
    nowa-prawda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Strasznie się cieszę, że polubiłaś to opowiadanie :)
      Fabuła to dopiero taka sadzonka, sadzoneczka wręcz mogłabym rzec. Jeszcze trochę czasu minie, zanim się ona wyraźnie wykreśli.
      Fajnie, że polubiłaś postać Jareda. Ja sama mam co do niego mocno mieszane uczucia. Lubię go, ale chyba do ulubionych bohaterów go nie zaliczę ;) Sama nie wiem czemu, skoro zwykle swoje postacie męskie kochałam bezgranicznie.
      Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam!

      Usuń
  16. Oj narobiłam sobie zaległości, ale od teraz będę powoli wychodzić na prostą, przynajmniej tak mi się wydaję. Najważniejsze jest to, że właśnie przeczytałam ten rozdział i mimo, że nie było w nim za wiele akcji to muszę powiedzieć, że mi się podobał. Co prawda kiedy opisywałaś pojawienie się tajemniczego osobnika ludzkiego w kryjówce, jakoś tak miałam wrażenie, że nie będzie on wrogo nastawiony (On był wręcz bardzo przyjacielski! ^^) i jak widać nie pomyliłam się, ale jak widać to nie oznacza, że na bohaterkę nie czekają kłopoty. Nie mam pojęcia, gdzie teraz przeniesie się z Jaredem, ale życzę im jak najlepiej. Jakoś nie zachwyca mnie fakt, że mogą na swej drodze spotkać "Wybranych". Swoją drogą pomysł na nich miałaś świetny. Trochę kojarzy mi się z "Intruzem", ale twoi przedstawiciele władzy wydają się bardziej potworami, chociaż to nie oni byli odpowiedzialni za katastrofę, która miała miejsce i w sumie doprowadziła do takiej rzeczywistości. Jestem ciekawa, jak potoczysz akcję, co się wydarzy, czym zdołasz mnie zaskoczyć. To dopiero początek, a ja już zdecydowanie chciałabym poznać ciąg dalszy. Tak więc będę na niego czekać! Piszesz niesamowicie:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, nawet mi nic nie mów o zaległościach! Sama ostatnio miałam mnóstwo nowych rozdziałów do przeczytania i skomentowania. Tak to jest jak odkładam wszystko na potem.
      W każdym razie dziękuję ci bardzo za komentarz.
      Nie chciałam od razu wpędzać głównej bohaterki w kłopoty, choć jakby na to spojrzeć, ona już tkwi w nich po uszy.
      Sama jestem ciekawa jak akcja się potoczy. Bo opowiadanie to, jak i poprzednie, są wielkim spontanem.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. "Wielki spontan" powiadasz? Oj coś o tym wiem. Jakoś nigdy nie jestem pewna, co się jeszcze może wydarzyć w historii, którą pisze, a więc chyba jesteśmy w podobnej sytuacji :)
      Kłopoty, kłopotami, ale ma ona przy swoim boku naprawdę pomocną osobę. Wiesz, cieszy mnie, że nie jest przynajmniej w tym wszystkim odosobniona i zdecydowanie będę czekać na ciąg dalszy! :)

      Usuń
  17. Nic się nie dzieje, ale mimo to napisała ten rozdział tak, że był ciekawy. :) Jej... przeraża mnie to, do czego zdolni są ludzie w takich sytuacjach. Jak można decydować o tym, czy ktoś się nadaje do tego, aby żyć czy też nie i robić jakieś selekcje? Ech, nieźle mają poprzestawiane w głowach. Tak jakby normalnie nie mogli odbudować świata. Podziwiam Inez i Jareda za wytrwałość. Nie mają łatwo, skoro ciągle muszą się ukrywać. Trochę, a może bardziej niż trochę, marne jest to ich życie. Mam jednak nadzieję, że jakoś przetrwają. Ale co dalej? Przecież nie będą się wiecznie ukrywać i uciekać. Prawda? Tak się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ludzie z natury lubię komplikować sobie życie, a podział na lepszych i gorszych istnieje chyba od zawsze, natomiast ja go trochę bardziej podkreśliłam w tym opowiadaniu.
      Inez ani Jared większego wyboru nie mają. Jeżeli by nie uciekali, zostali by pewnie natychmiast zabici, więc muszę się ukrywać. Wybrani mają nad nimi zdecydowaną przewagę. Ale oczywiście masz rację, wieczna ucieczka nie jest żadnym rozwiązaniem, więc prędzej czy później coś trzeba będzie zmienić.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Teraz przeczytałam prolog i rozdział, więc skomentuję za jednym razem.
    Opowiadanie bardzo mi się podoba. Ciekawie wykreowałaś świat, najpierw katastrofa, potem ta walka o władzę. Lubię takie rzeczy, katastrofy, "końce świata" itp. (chociaż, czego ja nie lubię?) Moim zdaniem, dobrze, że dużo informacji, akcja dzieje się w przyszłości, więc fajnie dowiedzieć się co się działo wcześniej.
    Nie wiem co jeszcze napisać, nic mądrego nie przychodzi mi do głowy.
    Pozdrawiam, Frambuesa .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz!
      Czy ja wiem czy pojawiło się tak dużo informacji? Na pewno będzie ich jeszcze więcej. W każdym razie troszkę postanowiłam wyjaśnić już na samym początku :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  19. Najpierw się troszkę rozczulę nad faktem, że ostatnio kocham science-fiction. Mam istnego fioła na punkcie tego gatunku, dlatego nawet sobie nie wyobrażasz, jak się ucieszyłam, kiedy przeczytałam początek Twojego opowiadania <3 Jak zauważyłam, wielu osobom kojarzy się ono z "Intruzem". To zapewne przez imię "Jared" i świat opanowany przez żądnych władzy ludzi. Strasznie mnie to cieszy, gdyż uwielbiam takie historie!
    W gruncie rzeczy w każdym science-fiction jest trochę prawdy. Wystarczy chociażby spojrzeć na polityków. Nie wierzę, by którykolwiek z nich, walcząc o jakieś ważne stanowisko, nie oszukiwał lub nie próbował wrobić w jakąś aferę swojego przeciwnika. Perspektywa władzy omamia ludzi. Sprawia, że stają się zbyt ambitni i przestają dostrzegać wszystko dookoła. Dążą do celu po trupach, tylko on się dla nich liczy.
    Straszne to. Mam jednak nadzieję, że nie doprowadzi do takiej sytuacji, jak w Twoim opowiadaniu.
    Polubiłam zarówno Inez, jak i Jareda. Nowy świat specyficznie ukształtował ich psychikę, jeszcze bardziej podsycił wolę przetrwania. Czekam ze zniecierpliwieniem na rozwój akcji. Już zdążyłam się wciągnąć! <3
    Dziękuję także za komentarz na moim blogu. Co do niego - po prostu nie mogłam się wkręcić we własne opowiadanie, jednak mam wrażenie, że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej ^^ Imię "Soleil" poznałam dzięki serialowi "Touch" (gorąco polecam!). Pochodzi ono z języka francuskiego i oznacza słońce. Ja tam nawet lubię, kiedy ktoś kończy w takim momencie, lubię na coś czekać.
    Pozdrawiam ciepło <3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz!
      Ja od jakiegoś czasu jestem zauroczona science-fiction, bo wcześniej była tylko i wyłączenie fantastyka :) Teraz postanowiłam spróbować z tym pierwszym i póki co wcale tego nie żałuję.
      Powiem ci, że mniej więcej tak wyobrażam sobie koniec świata - myślę, że jeżeli kiedyś tam do niego dojdzie, to właśnie głównie przez samych ludzi. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się we współczesnym świecie. Ale oczywiście mam nadzieje, że nigdy do tego nie dojdzie.
      Nowa rzeczywistość zdecydowanie wpłynęła zarówno na Jareda jak i Inez. W końcu przyszło im się wychowywać praktycznie od samego początku.
      Również pozdrawiam :D

      Usuń
  20. O, cieszę się, że kolejne opowiadanie spod kategorii science-fiction pojawiło się w blogosferze. Prócz tego gatunku moją miłością jest jeszcze fantastyka, ale science-fiction ma dla mnie szczególne znaczenie, choć nie wiem, jak to wytłumaczyć. Nie wnikając w szczegóły moich upodobań, cieszę się, że mogę to przeczytać.
    Muszę przyznać, że dobrze piszesz. Nawet bardzo dobrze. Tekst nie zawiera pourywanych zdań, tylko wszystko jest razem ładnie zespolone, dzięki czemu naprawdę fajnie i płynnie czyta się rozdział. Z Twoją twórczością zetknęłam się już wcześniej, więc zanim przeczytałam, wiedziałam, że to będzie coś wielkiego - i miałam rację.
    Komentarz niedokończony, wiem, ale postaram się na dniach wrócić i napisać jego drugą część.
    Pozdrawiam, Wellesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      No to mamy podobne upodobania, bo i ja uwielbiam fantastykę wszelkiej maści, a ostatnio doszło do nich również science fiction.
      Przeraziłaś mnie stwierdzeniem, że już wcześniej spotkałaś się z moją twórczością, bo ja sama staram się o niej zapomnieć :D Jednak czasem lubię wrócić do starych opowiadań i pośmiać się z tego, jak wtedy pisałam. Teraz pewnie nie jest wcale lepiej, ale może jakieś malutkie postępy da się zauważyć ;)
      W każdym razie mam nadzieję, że cię nie zawiodę.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  21. Okej, więc na tę chwilę mogę powiedzieć, że uwielbiam to opowiadanie! Takie historie jak ta pochłaniam za jednym razem, bardzo lubię czytać takie wizje przyszłości i właśnie najbardziej w tym rozdziale podobało mi się, że sporo wspominałaś o tym co zdarzyło się wcześniej. Ale chciałabym więcej i więcej XD Bardzo mnie ciekawi to co zrobili ci ludzie, chociaż to jest całkiem prawdopodobna wizja, ludzie już dzisiaj zaczynają być wielkimi egoistami, oczywiście zdarzają się wyjątki, ale one potwierdzają regułę, nie? :) Hmm, z tego jak wygląda świat dzisiaj został jeden kontynent, wszystko jak widać wraca do początku, kiedyś też był jeden. Och, dobra bo piszę tylko o tym, a Ty już wprowadziłaś bohaterów. :) Jak na razie polubiłam Inez i Jareda, chociaż według mnie głupio się zachował tak strasząc dziewczynę. Ja na jej miejscu bym chyba zawału dostała! Dobrze, że mają siebie, samemu w takim świecie musiałoby być okropnie, a zawsze lepiej ze świadomością, że jest ktoś obok.
    W ogóle to już zapomniałam jak przyjemnie się czyta coś Twojego. :) Nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam cały rozdział! Czekam na coś nowego, a w międzyczasie zajrzę na Granicę. Ale chyba już nie dzisiaj. Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję bardzo za tak miłe słowa ^^
      Wizja prawdopodobna i chyba przez to mnie samą tak bardzo przeraża. Tak sobie myślę i dochodzę do wniosków takich, że to ludzie, a nic innego doprowadzi do końca świata, jeżeli kiedyś do niego tam dojdzie.
      Jared nie miał zamiarów przestraszyć Inez, ale przecież nie wiedział czy to dziewczyna wróciła czy ktoś inny. Taki urok życia w ciągłym zagrożeniu. Niemniej jednak cieszę się, że ich polubiłaś :)
      Słodzisz mi niemiłosiernie ^^ Tylko nie wiem czy zasłużenie czy nie, ale to wyjdzie w praniu.
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  22. "Chłodzi on moją" - zaimek zbędny, nie zmieniałaś podmiotu:D
    "sprzedać swojej skóry" - kolejny zbędny, wcześniej pojawił się podobny, nie chodzi o "on" a o swój, ale nie pamiętam w którym miejscu
    swój cel, który wystarczy tylko odnaleźć" a tu drobna nielogiczność, bo kilka słów wcześniej masz tekst, że Wybrani własnie dostrzegli cel, myśleli, że to dzięki nim świat miałby stać się lepszy
    Hm, nie do końca pasuje mi Twój świat, brakuje logiki, w sensie - Wybrani powinni moim skromnym zdaniem wykorzystywać owych Niedobitków do cna, do najmniejszej cząsteczki sił, a nie ich mordować, przecież napisałaś - setki, tysiące pozostało, no przepraszam, ale jak z tylu ludzi w ciągu kilku lat - bo jak widać Inez, była w owym czasie, czyli minęła, no, powiedźmy, dekada - zbudować potęgę? Na czym? Na zgliszczach? Co oni mieli? Samochody? O broni nie napisałaś, co czyniło ich takimi silnymi? Przecież niedobitki też mogli się połączyć w grupę! To jak średniej jakości horror- "Rozdzielamy się" - czyli "Zaraz wszyscy zginiemy, bo jesteśmy frajerami", fakt, faktem - pierwsze selekcje - okej, nie wiedzą, co ich czeka, a dalej?
    Świat jako taki nieźle się prezentuje, jakieś wulkany, jakieś powodzie - okej, nie wiem, co to spowodowało, ale, dobra mniejsza o to, ale to co było potem nie trzyma się całości! Ostatnio sama opisuję podobny świat, może inaczej, nie podobny, bo u mnie nie ma zmian kontynentów, ale ludzi ubyło, ale postapokalispa to postapokalipsa, więc pewne kwestię musiałam trochę przeanalizować, więc miej więcej wiem o czym teraz napiszę - u Ciebie brakuje logiki.
    Spójrz na... Hm, historyczne prawidła, zależności, pewne procesy. Mamy Hitlera - najlepsze znalezione przeze mnie do opowiadania porównanie, moim zdaniem pasuje idealnie - który zanim eksterminuje Żydów posyła ich do pracy, dlaczego? Bo jego potęga potrzebuje taniej siły roboczej! Co robi Stali? Gułagi! Dlaczego? Bo potrzebuje taniej siły roboczej. Po co? Aby urósł w siłę! Co oni robią? Nieraz ścinają drzewka wysyłane na eksport, innym razem broń, innym razem po prostu szyją, ale dzięki temu rośnie potęga. Tak robią Chińczycy - tanio, szybko, bezboleśnie dla Zachodniego portfela, ale boleśnie dla zwykłych mieszkańców Państwa Środka.
    Ludzie się nie buntują - zastraszeni, otoczeni kordonem żołnierzy, chociaż więcej, chociaż może nawet w pewnych względach silniejsi, poddają się latami tworzonemu terrorowi.
    Nadrabiasz ładnym stylem, nie mogę Ci zarzucić popełniania błędów, braku emocji, opisu miejsc, ale oś fabuły po prostu kuleje, nawet jeśli to pierwszy rozdział, po prologu liczyłam na więcej.
    [dzikie-anioly - jeśli masz chwilę, zapraszam:3]

    OdpowiedzUsuń
  23. Mówiłam, że zapomnę, zawsze zapominam. Głupia ja. ;_;
    Tak czy siak, na chwilę obecną nie mogę się wypowiedzieć inaczej, jak tylko tyle, że masz bardzo przyjemny, lekki styl pisania. Nie odczułam długości tego rozdziału, jakakolwiek by ona nie była. I sądzę, że gdyby nie mój upierdliwy pchlarz, pochłonęłabym to jeszcze szybciej. No, fakt faktem, nie pokusiłaś się, by zbyt wiele ten rozdział rozwinąć. Nastawiłaś się już drugi raz bardziej na zapoznanie czytelnika z realiami świata przedstawionego, choć moim zdaniem to całkiem dobrze. Nie lubię zaczynać od ogromu akcji w świecie, o którym nie mam zielonego pojęcia i właściwie tonę w nim już po pierwszym zdaniu, nie mając nawet brzytwy, której mogłabym się chwycić w ostatniej, rozpaczliwej chwili. Więc plus. Skomplikowane realia alternatywnej przyszłości zawsze dobrze jest najpierw czytelnikowi przedstawić - jeśli nie w oddzielnej zakładce, to przynajmniej w pierwszych rozdziałach czy nieco bardziej rozbudowanym prologu. Ty postanowiłaś to trochę rozciągnąć w czasie, co też nie jest złym pomysłem. Nie mniej w tym pustkowiu widzę pewny motyw z Intruza pani Meyer, tak samo zresztą i w Jaredzie. Tak czy siak, boli mnie trochę, że główna bohaterka, jak i jej chłopak właściwie też, są tacy młodziutcy, ale to jest już pewnie czysta hipokryzja z mojej strony. Tak czy siak, jeśli już wspominałam o Jaredzie, odnoszę wrażenie, że z nim będzie coś nie tak. Jak tylko dotarłam do pierwszej wzmianki o nim, pierwsze, co przyszło mi na myśl to 'oho, ten gość jest podwójnym agentem!'. Sama właściwie nie wiem dlaczego.
    Aha, no i podziwiam odwagę. Pierwsza narracja dłużej niż przez jeden prolog, czego osobiście na co dzień nie jestem zwolenniczką, a w dodatku jeszcze czas teraźniejszy. Acz jestem zdania, że trzeba poszerzać horyzonty, więc życzę powodzenia i ciekawa jestem, jak Ci to dalej pójdzie. ;)

    OdpowiedzUsuń